Pages

sobota, 20 stycznia 2024

7. Kontynuacja. Queen Lady Serenity

Myślałam, że  wszystko jest ustalone. Ludzie są długowieczni, my się nie starzejemy, wszyscy są szczęśliwi, a chaos po raz kolejny wygnany. Nic bardziej mylnego. Tak było w mojej teraźniejszości sprzed "Bitwy pod Galaktycznym Kotłem". Kiedy wróciłam i czas się wyprostował, nie miałam lat 900 z hakiem, tylko 16. Kryształowe Tokio istniało, ale wszystko było inaczej...

Nie traktowano mnie jak dziecko, którego nikt nie widział i nie znał. Odtąd miałam swoje obowiązki. Oprócz tych książęcych i reprezentacyjnych, także te wojowniczki. Nie było przebacz. Musiałam nauczyć się swojej nowej mocy, która stale rosła. Mama również nie zrezygnowała z bycia wojowniczką, jednak jej udział w walce, była ostatecznością. Mówiła, że trzynaście wojowniczek powinno wystarczyć. Wystarczało, do czasu. Do czasu kolejnej walki z chaosem. Tak, tej, po której mnie nie powinno już być, a mama jako Sailor Cosmos po raz pierwszy w życiu zrejterowała. Tymczasem było zupełnie inaczej...

Faktem jest, że z czternastu wojowniczek zostało osiem: mama, ja, Sailor Quartet, Saturn i Pluton. Dwie ostatnie na swoich miejscach, czyli przy wrotach czasoprzestrzeni i Zamku Tytan. W walce więc tylko sześć. Szybko się okazało, że sama moc moc naszych kryształów nie wystarczy. Potrzebny był jeszcze jeden, tyle, że po śmierci taty nikt nie wiedział, gdzie on jest. Pomyślałam wtedy o Elisionie. Nikt jednak nie wiedział, czy po odrodzeniu on jeszcze istnieje. W myślach wypowiedziałam jedno słowo. Właściwie imię. Nie zjawił się jednak, natomiast przede mną pojawił się Złoty Kryształ. Wtedy wydarzyło się coś, co zmieniło wszystko. Złoty, Srebrny i Różowy Kryształ się połączyły, tworząc Kryształ Nowego Srebrnego Millennium. Z łatwością pokonał Sailor Chaos i odnowił Kryształowe Tokio. Poczułam moc, która mnie powaliła. Ostatnie, co pamiętam z tamtej chwili, to radość w oczach mamy i jej znikające ciało...

Kiedy się obudziłam, byłam w nieznanym mi miejscu. To nie był Kryształowy Pałac. Wszystko wytłumaczyła mi Sailor Ceres. Ziemia przeżywa rozkwit, ale wszystko się zresetowało. Pałac istnieje, ale już nie w Kryształowym Tokio, które to jest uznane za miejsce pamięci. Ja z kolei jestem w Starym Pałacu na Księżycu. Kiedy poczułam się lepiej, postanowiłam wrócić na ziemię. Odwiedziłam Kryształowe Tokio i stamtąd dowiedziałam się, że ze staryh wojowniczek pozostały tylko dwie. Reszta się nie odrodziła. Kiedy chciałam udać się do nowego pałacu, Kryształ zaczął błyszczeć. Po chwili na głowie miałam koronę, a ludzie się przede mną kłaniali. Dokonała się moja koronacja. Tyle, że nie miałam pojęcia od czego zacząć...

Postanowiłam, że zastanowię się nad tym w pałacu. Oprócz Sailor Quartet czekała tam na mnie Diana, której ku mojej radości udało się przeżyć. Czekał też ktoś jeszcze. Tak, mój książę na białym koniu. A raczej pegazie. Miłość była nam pisana. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ślub, panowanie, codzienność i dziecko. Nasza złotooka i złotowłosa córka, która bardzo przypominała mi moją mamę. Wiedziałam, że pewnego dnia to ona przejmie Kryształ Nowego Srebrnego Millennium. Miałam nadzieję, że będzie równie dobrą królową, jak moja mama. Jedno mi tylko nie dawało spokoju - kryształ lazurytu, który tajemniczo znalazł się w rękach mojej córki. Została mi nadzieja, że źródło chaosu zostało oczyszczone na wieki...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz