Pages

czwartek, 15 grudnia 2022

Rozdział 2 Wśród gwiazd

 Pamiętasz Galaxię? Tak, mówię o najpotężniejszej wojowniczce galaktyki. Musisz wiedzieć, że ona nie istniała. Nigdy. Kiedy uciekłam, ojciec postanowił mnie za wszelką cenę odszukać. Tyle, że ja nie zamierzałam być jego narzędziem. Skryłam się więc w Ogrodzie, do którego on nie miał dostępu. Broniły go specjalnie wyszkolone wojowniczki. Niestety, wytropił mnie. Wojowniczki ginęły jedna po drugiej. Z dwunastu, zostały trzy. Tak, znasz je. To Gwiezdne Wojowniczki. Jednak kiedy ojciec wkroczył do ogrodów, zastał tam tylko jego opiekunkę – Kakyuu, mnie i ciało strażniczki, Gingi. Kakyuu wiedząc, że jeżeli zacznie walczyć, przegra, postanowiła uciec. Dużo ryzykując, poleciłam jej odnaleźć Serenity. Wzięła ze sobą trzy ocalałe wojowniczki. Do dzisiaj nie wiem, czy ojciec im na to pozwolił, czy udało im się niezauważenie uciec. W każdym razie zamknął moją świadomość w ciele Gingi. Tak, to był pierwowzór Galaxii. Nie mógł mnie jednak przekonać do walki. Po tym, co mi zrobił wcześniej, po prostu nie chciałam. Stworzył więc klona, któremu dał wymyśloną historyjkę jako przeszłość. Tak, to była Galaxia, która nie znała niczego poza zemstą. I masz rację – to był Chaos we własnej osobie. Wskrzesił również pięć wojowniczek, zmuszając do pracy dla siebie.

Nagle do ogrodu zaczęły trafiać Gwiezdne Ziarna. Od razu wiedziałam. Zemsta się rozszerzała. Kiedy trafiło tam Ziarno błyszczące złotem, wyczułam Endymiona. Ogarnęła mnie rozpacz. Pal sześć, że po odrodzeniu był z Serenity. Żył i to było najważniejsze. Dawało mi to nadzieję, że jeszcze się spotkamy, że sobie o mnie przypomni. Teraz jednak zostało tylko to Ziarno. Można powiedzieć, że w przypływie rozpaczy przytuliłam je do serca i skropiłam łzami. Wtedy wydarzyło się coś, co wydawało się niemożliwe – rozbłysły trzy inne ziarna. Stanęły przede mną Helia, Aurelia i mała dziewczynka, której nie znałam. Mówiły mi, że z mojej rozpaczy narodziła się nadzieja. Zanim zniknęły, powiedziały, że wiem, co robić. Wiedziałam. Choć tak bardzo chciałam ją zatrzymać, musiałam ją wysłać na Ziemię. Cząstkę mnie i Endymiona. Nadzieję.

Było coraz gorzej. Coraz więcej Ziaren wracało do Ogrodu, a mnie ogarniała coraz większa rozpacz. Czułam ich ból. Ich zwątpienie. Ich nadzieję. I wtedy to poczułam. Zupełnie jakbym znowu miała swoją moc. Trwało to tylko chwilę, ale wystarczająco długo, żebym mogła coś zrobić. Uwolniłam Ziarna. Zdawałam sobie sprawę, że wkrótce Ginga zostanie wskrzeszona, jednak musiałam ich jeszcze raz zobaczyć. Serenity, wojowniczki, Endymion i ta dziewczynka, którą wysłałam. Zniknęła wraz z Gingą, była więc bezpieczna. Ja natomiast byłam znowu tym, czym wcześniej – nieokreślonym bytem. Bez nadziei na istnienie. Widząc ich szczęście coś we mnie umarło. Wiedziałam, że nikt sobie o mnie już nie przypomni. Nie miałam już sił walczyć. Bez tęczowego Kryształu, bez ciała i co gorsza, bez Gwiezdnego Ziarna nie miałam prawa istnieć. Poddałam się i odeszłam w niebyt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz