Pages

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 40

Z małym poślizgiem, ale jest :)

Miłej lektury :)
_____________________

Chciała się uśmiechnąć i powiedzieć, że wszystko jest pod kontrolą. Nie mogła. Chciała nie wywoływać paniki. To akurat przyszło jej z trudem, bo sama miała ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie. Widziała nadzieję w ich oczach. Nie chciała jej zawieść, ale musiała. Musiała im powiedzieć całą prawdę. Wiedziała, że będzie bolało...

Czekały z niecierpliwością na Setsunę. Miały nadzieję, że uda jej się przyprowadzić Usagi. Choćby na chwilę. Na tą jedną chwilę, która mogłaby odmienić wszystko. Nerwowo wypatrywały pojawienia się Strażniczki Czasu. Jednak dwie z nich już wiedziały. Siedziały naprzeciw siebie. Każda z nich udawała, że coś robi, jednak obie już wiedziały, że Setsuna wróci sama. Kiedy się w końcu pojawiła, tylko one nie były zaskoczone. Rei popatrzyła przez okno. Niebo stawało się coraz bardziej czarne. Czuła, że ten mrok nie pochodzi jedynie od Diamanda. Gdyby tylko wiedziała, co się właściwie dzieje. Hotaru patrzyła z kolei z wyrzutem na Endymiona. Wiedziała, że bez Usagi jej atak był ich jedyną szansą. Nie tylko na zwycięstwo, ale i na przetrwanie. Jednak było coś w oczach Endymiona, co kazało jej odpuścić atak. Zupełnie jakby słyszała słowa Chibiusy wypowiedziane podczas walki z Nehelenią...

Yaten ocknął się z ciężkiego snu. Nie wiedział, czy cała ta sytuacja mu się zwyczajnie nie przyśniła. Nie miał pojęcia, gdzie jest. Rozejrzał się dookoła. Stał dokładnie tam, gdzie wchłonął moc gwiazdy tworzenia. Nagle padł na kolana. Taiki... Nigdzie go nie było. Co on zrobił?! Jak mógł zostawić go samego?! Po policzku Yatena potoczyła się pojedyncza łza, którą szybko starł. Nie miał zbyt wiele czasu. Musiał działać. Im szybciej uzdrowi Seyię, tym szybciej Taiki wróci... Pytanie tylko, gdzie jest Seyia?

Kiedy Setsuna opowiedziała im o planie Usagi, nie mogły wyjść z podziwu. Nigdy nie podejrzewały nawet, że ona może był tak dobrym strategiem. Po krótkiej naradzie postanowiły się podzielić. Co dwie godziny miały obejmować straż przed ich obecną kwaterą. W tym samym czasie pozostałe miały opracować jakiś plan zabezpieczeń. Musiały sprawić, że do momentu ostatecznego pokonania Diamanda, a co za tym idzie przywrócenia pokoju i tutaj, będzie w miarę bezpiecznie. Wiedziały, że Usagi by im nie darowała, gdyby komuś coś się stało...

Widział, że cztery wojowniczki wyszły. Było tak ciemno, że mógł się bez większego trudu dostać w ich pobliże. Na tyle sprytnie ukrył swoją moc, że nie miały pojęcia o tym, że jest tuż obok nich. Rozmawiały. Nie podsłuchiwał, bo nie miał ani ochoty, ani wyraźnego powodu. W tej jednej chwili interesowało go jedno: pozbyć się ich. Uniósł się w górę i wypuścił cztery silne strumienie energii. Zanim się zorientowały w sytuacji, było już zbyt późno. Odwrócił się. Nie chciał patrzeć na ich śmierć. Jednak zamiast krzyku usłyszał cztery świśnięcia obok siebie. Po chwili strumienie energii połączyły się nad nim i wybuchły. Zdezorientowany popatrzył w kierunku przeciwnym. Nad skulonymi wojowniczkami stało czterech mężczyzn z wyciągniętymi w jego kierunku mieczami...



2 komentarze:

  1. O generałowie przybyli z odsieczą ^^ Całe szczęście. Ktoś powinien teraz porządnie oberwać *śmieje się perfidnie*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział naprawdę, Usagi jest taka odważna i mądra kto by pomyślał i strasznie jestem ciekawa kim jest córka Serenity i Endymiona z przeszłości skoro jest tak bardzo podobna do Di - strasznie mnie to ciekawi. Częściej bym dodawała komentarze pod każdym rozdziałem ale niestety na Twoim blogu nie mogę dodawać komentarzy przez telefon a opowiadania tylko na telefonie czytam i o dziwo ostatnio coś się stało że nie mogę otworzyć wersji na komputer w tel i tylko u Ciebie mam taki problem a wersje mobilne trochę mnie irytują bo są ograniczone, na ale trudno. Ja zawsze czytam i codziennie sprawdzam czy jest coś nowego pamiętaj o tym. Pyśka. Pozdrawiam gorąco i życzę weny

    OdpowiedzUsuń