Pages

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 31/32

Kolejny z łączonych rozdziałów. Ach ten wieczny brak czasu...Ale obiecuję poprawę i jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu już będą dwa osobne rozdziały. Tymczasem miłej lektury życzę :)

PS Van, ta jednorazówka z Arendelle pojawi się dopiero w okolicy świąt. Co do niespodzianki, to czekaj dalej cierpliwe ;) Może w końcu jakoś ogarnę te dwa bieżące opka i zacznę nagrodę pisać ;)
___________________________

Obudził go intensywny zapach. W sumie raczej odorek wnętrza trampka zmieszanego z wonią przetrawionego alkoholu. Niepewnie otworzył oczy. Miał nadzieję, że Minako nie spiła się w aż takiego trupa, jak niestety pamiętał. A raczej przebłyskiwało mu to przez mgłę spowijającą jego pamięć. Jednak zamiast jej blond włosów ujrzał czyjąś srebrzystą czuprynę. Po dokładniejszej lustracji stwierdził, że znajduje się w łóżku nie ze swoją ukochaną, lecz z jakimś facetem. Tego osobnika z kolei w ogóle nie mógł sobie przypomnieć. Upewniwszy się, że "towarzysz" śpi w najlepsze postanowił po cichu go opuścić i poszukać Minako. Kiedy tylko poderwał się w górę, padł jak rażony nagłym bólem głowy. W ustach poczuł suchość, taką, jakby od dawna nic nie pił. Jęknął i przyłożył rękę do czoła. Ta była przyjemnie chłodna. Jednak kiedy srebrnowłosy usiłował się w niego wtulić, sturlał się na podłogę. Powoli dźwignął się do pozycji siedzącej. W głowie mu huczało. Z zamkniętymi oczami wymacał swoją bieliznę i z niemałym zażenowaniem umieścił ją na właściwym miejscu. Miejsce pozostałej części garderoby było dla niego w tej chwili zagadką. Powoli wstał i trzymając się ściany ruszył na poszukiwania. Niemal od razu po wyjściu z sypialni oślepiło go słońce. Niezrażony tym jednak udał się do kuchni. Powitał go w niej bajzel, taki sam zresztą jak w pozostałej części mieszkania. Jednak na lśniąco czystym stole stały dwie szklanki z jakimś zielonkawym płynem. Obok nich leżała kartka z napisem:
Kiedy już się łaskawie obudzicie, bądźcie uprzejmi to wypić. Niezawodny lek na kaca. Mam nadzieję, że po tym drinku bezzwłocznie opuścicie moje lokum nie zostawiając śladów żadnej swojej w nim bytności. 
Całuję, Minako.
Kaca? Fakt, nigdy go nie miał. Ostrożnie chwycił szklankę, obejrzał ją podejrzliwie i powąchał. Śmierdziało okropnie. Mimo całej swojej nieufności co do tego specyfiku, postanowił, że to wypije. Musiał przyznać, że smakowało gorzej niż wyglądało.Jednak ku jego zdziwieniu, zadziałało. Spojrzał jeszcze raz na kartkę. Ani myślał opuścić to mieszkanie bez wcześniejszej rozmowy z nią. Pozostawało mu jeszcze tylko jedno. Pozbyć się kolesia, który spał w jej łóżku...

Kiedy do domku przybyli generałowie wraz z wycieńczonymi wojowniczkami, Usagi wiedziała już, że jest gorzej niż źle. Tak samo jak Króowa zdawała sobie sprawę, że czas drastycznie się im skurczył. Gorzej, że Usagi wiedziała, iż Srebrny Kryształ, który tu posiadała, jest o wiele słabszy niż w przyszłości. Patrzyła z przerażeniem na twarze Wenus i Mars.
- Wasza wysokość,jest bardzo źle. Książę Diamand przeją kontrolę nad Kryształową Wieżą. - Mars walczyła ze łzami. - Jej poświata...
Nie musiała nic więcej dodawać. Królowa westchnęła. Zdawała sobie sprawę, że ponosiła całkowitą za ten stan odpowiedzialność. Popatrzyła smutno na Usagi.
- Jaka szkoda,że nie mam Twojej siły... - wyszeptała, po czym zamknęła oczy i upadła nieprzytomna na podłogę.
Usagi chciała jej ruszyć na pomoc, ale w tej samej chwili poczuła, jak jakiś ostrzy ból przeszywa jej ciało. Po chwili stało się jasne, że wkrótce maleństwo przyjdzie na świat...

Czuła jej ból. Dokładnie zdawała sobie sprawę, że jej dziecko już niedługo przyjdzie na świat. Podeszła do lustra. Nie zobaczyła w nim nic, oprócz swojej twarzy. No tak, w ich domku nie było luster. Kiedyś przezornie kazała je usunąć. Teraz tego żałowała. Czuła jak raz po raz przeszywa ją ból. Tak bardzo chciałaby tam być... Niestety, było to niemożliwe. Popatrzyła na leżącą na stoliku broszkę. Luna mówiła, że jak się ją otworzy, to można zobaczyć kryształ. Niestety, mimo wielu prób, broszka nie dawała się otworzyć. Zupełnie jakby czuła, że do niej nie należy. Owszem, dawała się dotknąć, nawet czuła płynącą z niej moc, jednak... Usiadła zrezygnowana na łóżku. Nagle znikąd zjawiła się Setsuna.
- Serenity, nie ma czasu. Musisz wrócić do przeszłości.
- A Usagi? A plan? - zapytała zaskoczona Serenity.
- Plan uległ zmianie. Weź broszkę i chwyć mnie za rękę. Tam jesteście potrzebne obie. Jest źle. Nie czujesz tego?
Czuła aż za dobrze. Szybko chwyciła broszkę i dłoń wojowniczki. Po chwili znów poczuł silny ból. Tym razem to ona leżała na łóżku w otoczeniu bliskich. Rodziła. W końcu nadludzkim wysiłkiem wypchnęła dziecko na świat. Wnętrze domku przeszył głośny płacz dziecka. Chwilę potem Wenus włożyła jej w ramiona zawiniątko i powiedziała:
- Gratulacje. Masz córeczkę...


2 komentarze:

  1. Gdyby jeszcze wtedy był śnieg byłabym normalnie zachwycona :D

    Rozdziały(y) świetne :D Się trochę miesza, ale to jest ciekawe ;) No i jest maleństwo ^^ Ciekawe w jaki sposób ma ich być tam dwie.... Dwie świadomości w jednym ciele, które są w stanie się ze sobą komunikować i w razie potrzeby zamieniać miejscem i się uzupełniać? Czy też cieleśnie obie obecne? Takie tam jak zwykle gdybania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. sory za ostatnio brak z mojej strony komentarzy ale nie zawsze mam na to czas :) ale jestem i zawsze czekam na kolejne rozdziały pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń