Pages

poniedziałek, 10 listopada 2014

8. Gwiazda przeznaczenia

Serenity rosła. Tak. tu czas płynął inaczej. Odseparowałam ją od innych planet. Nie wiem, czy cokolwiek pamiętała z dzieciństwa. Ale nie pytała. Ja z kolei nie chciałam o tym rozmawiać. Mimo, że wiedziałam, że najwyższy na to czas. Jednak patrząc na jej roześmianą twarz, na to, jak jest szczęśliwa odsuwałam to w nieskończoność. Tymczasem zagrożenie rosło. Wiedziałam, że ziemia nie poradzi sobie z potęgą Metalii...

Selena stawała się coraz bardziej odległa. Coraz mniej rozmawiała ze swoimi doradcami, a co najważniejsze, coraz mnie rozmawiała ze swoją córką. Praktycznie nie poświęcała je czasu. Raz na tydzień znajdowała godzinkę, na rozmowę z nią. Rozmowę, która najczęściej przebiegała w formie monologu jednej ze stron i przypadkowym wtrącaniu monosylab drugiej. Po każdej takiej rozmowie Serenity stawała się coraz bardziej smutna. Potrafiła wtedy godzinami wpatrywać się w błękitną planetę. Czasem także zatapiała się w zapachu róży. Nie wiedziała skąd ją ma. Podobnie jak nie wiedziała też, dlaczego ciągle kwitnie. W każdym razie czuła, że jest w niej coś wyjątkowego. Pewnej nocy podsłuchała rozmowę pomiędzy swoimi najlepszymi przyjaciółkami. Mówiły coś o różach i o ziemi. Niewiele myśląc postanowiła to sprawdzić...

Czułam, że znów uciekła. I znów na ziemię. Tak bardzo żałowałam, że jej nigdy nie słuchałam. Mój błąd. Cóż, czasem zamiast być matką miałam ochotę odłożyć ją jak jakąś figurkę na półkę i od czasu do czasu odkurzyć. Zaniedbałam ją. Ale ilekroć na nią patrzyłam, widziałam siebie i jej ojca. Tak mocno za nim tęskniłam... Tym razem postanowiłam ruszyć za nią. Jednak to, co zobaczyłam na nowo rozjątrzyło ranę w moim sercu...

Kiedy Selena dotknęła powierzchni ziemi, uderzył ją zapach róż. Nie spodziewała się tego. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje.. Dopiero po chwili, kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności zauważyła ziemski pałac. Wiedziała, że znajduje się w ogrodzie różanym tuż przy nim. Powoli zaczęła przeczuwać, jaki widok zastanie. Po cichu podeszła do altanki. Tuż przy jej balustradzie stała Serenity wtulona w Endymiona. Selena nie miała wątpliwości, że to był on. Nie zauważyli jej. Właściwie poza sobą nie zauważali niczego...

Kiedy wróciłam do swojej komnaty, łzy leciały mi strumieniem. Już wiedziałam, że przeznaczenia nie da się oszukać. Odseparowując Serenity od Endymiona zadziałam tylko na szkodę. Swoją i jej. Wiedziałam, że ich miłość jest tak mocna, że nic nie jest w stanie jej zniszczyć. Ani próba czasu, ani zakazy. Widziałam, że w końcu muszę z nią porozmawiać i wyznać jej całą prawdę. Tylko czy ona będzie w stanie jej wysłuchać a potem zrozumieć i mi to wybaczyć?


1 komentarz: