Pages

wtorek, 26 sierpnia 2014

3

Długo nie zdawałam sobie sprawy z tempa mojego życia. Gnało z prędkością światła. W sumie dość monotonnie. Konkurs, koncert, wywiad, prywatne lekcje, ćwiczenia i tak w kółko... Gdzieś po drodze zaczęłam gubić siebie. Granie nie sprawiało mi już żadnej przyjemności. Straciło głębię, sens... Zupełnie jak moje życie...

Postanowiłam rzucić granie. Oczywiście wywołało to niemałą sensację. Próbowano mnie od tego odwieść, ale byłam uparta. Chciałam znów być tamtą zwykłą Michiru, która grała wyłącznie dla przyjemności. Nie dało się. Oczekiwania były zbyt wygórowane. Nie sprostałam im. Widziałam wyraz dezaprobaty w ludziach, którzy do tej pory mnie wspierali. Gdzieś podświadomie czułam, że mój czas w tamtym miejscu się kończy...

Miałam rację. Bardzo szybko wysłano mnie do dość odległej szkoły. Oczywiście z internatem. Skąd szły na to pieniądze nie wiem. W każdym razie znów zmieniłam środowisko. Historia się po raz kolejny powtarzała... Znów wizyty u psychologa. Tym razem pomiędzy lekcjami i zajęciami wyrównawczymi. Dzięki swojej "karierze" miałam spore zaległości. Nadspodziewanie szybko je nadrabiałam...

Tym razem terapia polegała na rysowaniu. Musiałam zobrazować swoje wspomnienia i emocje. Ku zdziwieniu terapeutów niemal wszystko obrazowałam w gamie kolorów zielonych i niebieskich. praktycznie nie używałam innych kolorów. W końcu po kolejnych obrazkach, kiedy zaczęto się im baczniej przyglądać, stwierdzono, że mam niezwykły talent. Po raz kolejny chciano mnie wystawić na świecznik. Na miejsce, z którego uciekłam. tym razem nie pozwoliłam im na to...

Moją decyzję przyjęto ze spokojem i zrozumieniem. Zaakceptowano to, że zarówno grę na skrzypcach jak i rysowanie traktuję jako hobby. Oczywiście co jakiś czas próbowano mnie przekonać do zmiany decyzji. Ja jednak byłam nieugięta. Sama nie wiedziałam skąd ten upór...

Minęło kilka lat. W moje ręce zupełnie niespodziewanie wpadła przesyłka. Sierociniec, w którym kiedyś mieszkałam przesłał coś, co należało do mnie.Delikatnie otworzyłam paczkę. Połyskiwało tam lusterko. Widać było, że jest stare. Kiedy się w nim przejrzałam, ujrzałam coś, czego nie zrozumiałam. Zamiast mojego odbicia była tam roześmiana dziewczyna o włosach koloru złota. Dziwne uczucie, ktoś, kogo nie znałam był jednocześnie bliski i znajomy... Po chwili zobaczyłam ciemne chmury nad charakterystyczną budowlą Tokio. Poczułam niepokój. Zupełnie, jakby coś mnie tam ciągnęło...  To uczucie pomogło mi podjąć decyzję, którą odkładałam. Postanowiłam przyjąć zaproszenie Szkoły Mugen. Nie wiedziałam jeszcze jak ta decyzja wpłynie na moje życie...


2 komentarze:

  1. Dobre :D Wiesz, że ostatnio zastanawiałam się i rozmawiałam z kimś na temat jak MH się przebudziły, skąd się wzięły i w ogóle? :D Idealnie trafiłaś w czas z tym ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadana nie dość,że są fajne to do tego jeszcze różnorodne. Uwielbiam Usagi Tsukino, ale miło jest też poczytać o innych bohaterach naszej ulubionej sagi SM.

    OdpowiedzUsuń