Pages

czwartek, 24 lipca 2014

Nie mów nic...

Rzadkość u mnie, czyli opowiadanko U/S. Miał być kolejny rozdział Pożegnań..., ale wyszło to.

Dedykacja dla Van, tak przekornie ;)

Inspiracja tutaj.
________________________________

Ta chwila... Z jednej strony jej nienawidził, a z drugiej kochał. Pochylił się nad nią. Oczy miała zamknięte, a jej ręce kurczowo ściskały poduszkę. Wiedział, że znów za nim tęskni...

W takich chwilach mógł się chociaż łudzić, że jej uczucia się odmienią. Chciał, żeby otworzyła oczy i wypowiedziała jego imię z takim samym uczuciem, jak tamtego. Wiedział jednak, że prędzej piekło zamarznie, niż ona to powie. Jednak ułuda była czymś pięknym. Nie chciał tego porzucać. Nie teraz i nie w taki sposób...

Słowa. Czasem milczała, a czasem jej usta się nie zamykały. Mówiła dużo o ciepłym uczuciu, jakim go darzy. Jednak wiedział, że to nie to, czego podświadomie oczekiwał. Zakochał się w niej. Wbrew sobie. Nie chciał tego, ale się stało. Nawet zadał jej to pytanie, które zawsze chciał zadać. Położył swoje serce na dłoni. Odeszła bez słowa. W padającym deszczu nie widział jej łez. Wiedział, że niechcący ją zranił. To serce, które ciągle miał na wyciągniętej w jej stronę dłoni krwawiło...

Z jej ust wydobył się cichy szept. Znów go wołała. I znów cicho powiedział Jestem. To ją zawsze uspokajało. Jego natomiast wpędzało w coraz większą przepaść... Wiedział, że nigdy się z niej nie wydobędzie. Nikomu nie życzył źle, ale w tym przypadku... Egoista - podszepnęło mu sumienie. Tak właśnie było. Chciał ją mieć tylko dla siebie. Wyznawać jej codziennie swoje uczucia, patrzeć w jej oczy z nadzieją, że kiedyś zobaczy w nich odbicie swoich uczuć. Wbrew wszystkiemu chciał rzeczy niemożliwej...

Przyjaźń. To wszystko, co mu mogła zaproponować. Wszystko i w sumie nic. W tej sytuacji był poszkodowany. Nie miał jednak do niej żalu. Te chwile, które teraz spędzali, te niewypowiedziane słowa, sprawiały, że był w tej chwili najszczęśliwszy na świecie. Zawsze będzie miał je w sercu...

Pochylił się nad nią. Spała. Uspokoił ją, bo poduszka była na podłodze. Podniósł ją i przytulił. Poczuł jej zapach. Po chwili delikatnie położył ją koło niej. Spojrzał na jej twarz. Była taka bezbronna... Nie mógł się powstrzymać. Po chwili jego usta dotknęły jej włosów. Upewnił się, że jej nie obudził i po cichu wyszedł. Nie słyszał, jak z jej ust wydobyło się jego imię...




1 komentarz:

  1. rzeczywiście przekornie :P nie powiem :P miałam nie czytać w ogóle tego, ale koniec końców przeczytałam ;) No i moja interpretacja i tak jest po mojej myśli :P

    OdpowiedzUsuń