Nie mogła pozwolić, żeby ktoś ją zobaczył. Ba, sama nie była gotowa na taką zmianę. Wiedziała jedno - taki wygląd jest... co najmniej niespodziewany. O ile włosy jej nie przerażały, zawsze przecież mogła je uczesać w dawną fryzurę, a ich kolor jakoś wytłumaczyć, o tyle ten kolor oczu... Na to nigdy nie będzie gotowa, a jednak stało się faktem. Kolor przypominający w najlepszym wypadku stokrotki. Takie różowe. Swoją drogą skądś znała ten kolor oczu. Jakby z odległej przeszłości. Otworzyła kopertę, którą rano znalazła pod drzwiami. Na szczęście Ikuko nie zajrzała do jej pokoju. Kiedy zobaczyła rysunek początkowo niewiele z niego zrozumiała. Widziała siebie, Królową Selenę, jakąś ciemnowłosą dziewczynkę i dwóch mężczyzn. Zastanowiło ją jednak coś w wyglądzie ciemnowłosej. Jeszcze raz spojrzała w lustro. Ten kolor oczu. Był identyczny z tamtym,na rysunku. Po chwili zrozumiała. Ta dziewczynka to ona. Blondynka to Lily. Pozostawała jeszcze kwestia tych mężczyzn. O ile blondyn nikogo jej nie przypominał, o tyle szatyn... Tak, wiedziała, że skądś go zna. Tyle, że teraz nie miała czasu na zastanawianie się, skąd. Teraz najistotniejsza była walka. Wiedziała, że tym razem nie będzie żadnego treningu. Wszystko wyjdzie w praniu i nie będzie miejsca na żadne niedociągnięcia.
Diana musiała przyznać, że propozycja tego uczłowieczonego sierściucha była ciekawa, a nawet kusząca. Nie wiedziała tylko, czy chce zaryzykować. W końcu od powodzenia tej misji zależało jej życie. Niby wiedziała, że i tak się prędzej czy później odrodzi, ale... W końcu trochę już przeżyła w tym ciele. Więcej, nadal chciała w nim być i działać na nerwy pewnej czarne kocicy. Jednak ten proszący wzrok... Luna jako człowiek miała coś, co ją potrafiło zmiękczyć. W końcu podjęła decyzję.
- No dobra. Niech będzie. Zrobię to. Tylko pamiętaj, jak ten plan się nie uda, to się inaczej policzymy...
Luna gdyby mogła, to natychmiast uściskałaby tą małą, irytującą istotę. Niestety, ograniczona jej rozmiarem tylko wyszczerzyła białe żeby w uśmiechu i dodała:
- Na pewno się uda. Zobaczysz, nie będziesz tego żałować.
Z tym, że Diana nie miała tej pewności. Bez przekonania westchnęła i zniknęła w obłoczku białej mgły.
Damand wiedział, co się święci. Zdawał sobie sprawę z mocno ograniczonej mocy brata. Saphir zawsze porywał się z motyką na słońce. Zawsze chciał być tym ważniejszym nie bacząc na koszty. Po trupach do celu. Teraz z innej perspektywy widział to dokładnie. Chciał tam iść, przemówić mu do rozsądku. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na Dafne, aby ostudzić ten zamiar. Kochał ją jak nikogo na tym świecie. Nie mógł ryzykować teraz, kiedy jej życie było zagrożone. Dopóki nie odnajdzie lekarstwa, które postawi ją na nogi, postanowił nie opuszczać jej na krok. Lily coś mówiła o kryształach. Skoro jej matka była królową Nemesis... Tak, Kryształ Nemesis może ją uratować. Z tym, że znajdował się on w posiadaniu Saphira. Aż bał się pomyśleć, co może się stać, jeżeli... Nie, tak się nie stanie. Lily i Usagi już tego dopilnują.
Saphir był gotowy.Wiedział, że one również. Już wiedziały kiedy i gdzie. Teraz mógł już zarzucić przynętę. Selenitas nadawał się do tego znakomicie. Pozostało mu już tylko czekać...
no i ja również czekam na dalszy ciąg wydarzeń :) fanka 12
OdpowiedzUsuńmatko właśnie spojrzałam na godzinę publikacji... Serio? Bezsenność?
OdpowiedzUsuńOj zaczyna się dziać i już nie mogę się doczekać wyjaśnienia wszystkich zagadek xD
Przepraszam, że nie komentowałam jakiś czas, ale weny nie miałam... :) Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie.... za cokolwiek by to nie było, bo chyba nic złego nie napisałam nigdzie, ani nic...