Krótkie, bo jakoś tak weny mi brak...
Miłej lektury :)
____________________________________________
Selenitas był pogrążony w myślach. Wspomnienia tak bardzo go zajmowały, że nie zauważył mężczyzny, który mu się bacznie przyglądał. Dopiero, kiedy usłyszał szelest spadających ze stołu kartek papieru, podniósł wzrok. Więc jednak jego przewidywania się sprawdziły. Saphir. On jeden znał jego prawdziwą tożsamość jeszcze w czasach Srebrnego Milenium. Właśnie to sprawiło, że stał się wtedy jego ofiarą. Przeklinał w myślach chwilę, w której podsłuchał rozmowę Annabelle i tą drugą, kiedy podczas podróży z Endymionem poznał Saphira. Od razu wiedział, że to o nim mówiła siostra króla. Podobieństwo braci było uderzające. Niestety, charaktery mieli diametralnie różne. O ile Endymion był skłonny do największych poświęceń, o tyle Saphir był nastawiony jedynie na chęć własnego zysku. Bez skrupułów wykorzystał jego myśli i czyny. Potrafił nim doskonale manipulować. Do tej pory bał się tego. Bał się, że to może się powtórzyć. Zamknął oczy, mając nadzieję, że to tylko koszmar. Jednak kiedy je otworzył, Saphir stał przed nim drwiąco się uśmiechają. W dwóch palcach trzymał jeden z jego rysunków. Przedstawiał on nastoletnią Margaretę patrzącą w nocne niebo. Kiedy Selenitas rzucił się, aby odebrać rysunek, Saphir rzucił kartkę na ziemię. Wzrokiem wbił Selenitasa w podłoże.
- Witaj, Selenitasie. - powiedział Saphir cały czas wpatrując się w mężczyznę klęczącego przed nim. Nie doczekał się jednak odpowiedzi. Selenitas widział, że nie może znów w to wdepnąć. Wiedział, że tym razem chodzi o Margaretę. Nie mógł pozwolić na to, żeby coś się jej stało. Zamknął oczy i skupił się na jej obrazie zapisanym w pamięci. Tylko tak mógł się obronić. Stawka była teraz zbyt wysoka, żeby teraz przegrać...
Sama nie wiedziała, jak długo tkwiła w objęciach matki. Nie chciała ich jeszcze opuszczać, jednak wiedziała, że nie jest małą dziewczynką i pomimo całej swej tęsknoty musi je opuścić. Popatrzyła na twarz matki, jakby chciała ją na zawsze zapamiętać. Teraz wiedziała już kogo tak bardzo przypominała jej Marina. Jednak uśmiech miała swojego ojca. Bez dwóch zdań. Było tyle pytań, które chciała jej zadać, jednak Selena nie dopuściła jej do głosu. Podniosła dłoń i zaczęła mówić łagodnym głosem. Tym samym, którym zawsze opowiadała bajki jej i Margarecie.
- Serenity, nie mogę tu długo zostać. Przybyłam tu po to, aby wskazać Ci drogę. Wiesz, że masz moc, jednak nie wiesz, jak masz ją wydobyć i stać się wojowniczką. Łza jest kluczem. Skup wszystkie swoje myśli, stań się jej częścią i uwolnij jej moc. Wtedy staniesz się wojowniczką.
- Mamo, ale... - zaczęła Lily, jednak w tej samej chwili Królowa zaczęła znikać.
- Serenity. Kocham Cię. Pamiętaj o tym, co Ci powiedziałam... - powiedziała i rozpłynęła się w świetlistym obłoku.
Lily miała łzy w oczach. O tyle chciała ją jeszcze zapytać, tyle jej powiedzieć... Miała jednak misję do wykonania. Otarła ręką łzy i skupiła się na Łzie. Po chwili poczuła wszechogarniające ją ciepło. Kiedy otworzyła oczy miała na sobie białą suknię księżniczki. Przed nią jarzył się Srebrny Kryształ. Kiedy wyciągnęła ku niemu rękę, po drugiej stronie pojawiło się jej odbicie. Jednak tamta Lily miała na sobie strój wojowniczki. Kiedy dotknęły dłonią Kryształu, ten rozbłysł. Kiedy światło zniknęło, znów stała w salonie. Tym razem jednak była wojowniczką. W ręce zaś trzymała Księżycowy Sierp.
mam nadzieję że tym razem Selenitas nie da się zmanipulować przez Safira i się jakoś przed nim obroni jeśli chce chronić Margaretę :) czekam na więcej i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńMimo, ze krotko ale fajny rozdzialik Ci wyszedl. I zdjecie strzal w dziesiatke :) Pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuń