Pages

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 58

Oświadczam uroczyście: z góry przepraszam za ograniczenie lub brak aktywności w komentowaniu. Spowodowane jest to brakiem czasu :/ Jeżeli kogoś przez to uraziłam, to przepraszam jeszcze raz. Jak tylko będę miała wolną chwilę, to obiecuję czytać i komentować :)

PS. Van, wybacz, że nie komentuję nowego opowiadania. Jakoś tak mnie nie wciągnęło i w sumie nie wyrobiłam sobie o nim zdania i nie wiem co napisać w ewentualnym komentarzu, a nie chcę pisać na siłę. Niemniej jak napiszesz coś u siebie albo wspólnie z Kati, to na pewno skomentuję :)
___________________________________________________

Mamoru był kłębkiem nerwów. Wiedział, że Lily już niedługo odbędzie swoją pierwszą w życiu walkę. O ile o Usagi mógł być spokojny, w końcu ona miała już długi staż jako wojowniczka, o tyle Lily... Ona nawet w czasach księżycowych stała daleko od walki. Były wojowniczki, była Królowa Selena. Księżniczka Serenity była chroniona. Za wszelką cenę. Przypomniał sobie, że Usagi w tamtych czasach mogła walczyć. Właściwie nawet była cały czas do tego przygotowywana. Jednak wolała towarzyszyć siostrze. Teraz Lily będzie musiała się zmierzyć z wrogiem. Westchnął. Gdyby tylko mógł jej jakoś pomóc... Pomysł narodził się nagle. Przecież cały czas mógł się przebrać we frak Tuxedo. Tak, tak zrobił. Tylko w ten sposób mógł być z nią cały czas i w razie czego ją ochronić. Nawet kosztem własnego życia...

Seyia się martwił. Nie tyle o Usagi ona da sobie radę. Martwił się o braci. Yaten był pogrążony w melancholii, a Taiki... Od rozmowy z Lily był jakby nieobecny. Nie wiedział jak ma z nimi rozmawiać. Nie wiedział też o czym. Oczywiście cierpiał przez brak mocy, jednak miłość mu to w pewien sposób wynagradzała. Nie wiedział jednak czy bracia mają tak samo...

Taiki był chory. Z miłości. Sam nie wiedział, kiedy to się stało. Jego księżniczka. Kakyuu, czy też jak ją tu zwano, Olivia. Znał ją od wieków, pokochał chyba od razu. Ona jednak była przeznaczona komuś innemu. Do tej pory pamiętał frustrację, która go wtedy ogarnęła. Kiedy przyszła klątwa, kiedy jej służył jako wojowniczka, musiał to od siebie odsunąć. Ale nie zapomniał. Szukał zapomnienia, szukał innej miłości. Była Ami, później Dafne. Fałszywe nadzieje na szczęśliwą przyszłość. Jednak jak to mówią: przed miłością nie uciekniesz. Znów na nowo się w niej zakochał. Gdyby tylko miał pewność, że i ona czuje tak samo....

Był melancholikiem. Podobnie jak Lily wszystko bardziej przeżywał. Także miłość. Bo się zakochał. Z wzajemnością. Ginga, czy jak ją również niektórzy nazywali Galaxis, była dla niego wszystkim. Nikomu o tym nie mówili. Nie chcieli wzbudzać sensacji. Woleli własne towarzystwo. Nie mogli jednak w nieskończoność ukrywać tego przed światem. Zwłaszcza teraz, kiedy walka jest niebezpiecznie blisko. Od Taikiego wiedział, że i on i jego brat odzyskali już aktywną moc. Martwił się jedynie o Seyię. Nie wyczuwał jego mocy. A dopóki trzecia moc się nie obudzi, on nie będzie mógł użyć własnej. Nie miał jednak odwagi z nim pogadać. Czuł, że się od siebie oddalają...

Saphir się nie martwił. Wiedział, że jego plan z Selenitasem się powiedzie. Stał teraz w ukryciu. Nie chciał się ujawnić zbyt szybko. Pojawiły się już wszystkie wojowniczki. Była wojowniczka księżyca oraz pozostałych planet. Czyli Margareta o nie zawiodła. Przywdziała mundurek, jednak była jakaś nieporadna. Zupełnie jakby dopiero uczyła się rzemiosła. Po chwili jednak pojawiła się jeszcze jedna wojowniczka. W jej wzroku było jednocześnie coś znajomego, jak i obcego, dalekiego.  Dopiero po chwili zrozumiał. Serenity też była wojowniczką. Tego nie przewidział. Teraz to one miały przewagę. Dlatego musiał podunąć się do ostateczności...

Luna biegła ile tylko miała sił w nogach. Musiała ich ostrzec. Jeżeli zaufają Selenitasowi... Jednak kiedy przybiegła widziała zaskoczone wojowniczki. Naprzeciw nich stał Saphi. W ręce trzymał jakiś jarzący się jasnym światłem kamień. Widać było, że to kryształ którejś z planet. Lily była przerażona. Usagi z kolei wymierzyła swoje berło w Saphira. W tej samej chwili Diana jej podpowiedziała, co ma robić. Podbiegła do bruneta i przechwyciła kamień. Jednak na próżno. Jego moc była już w ciele Saphira. Po chwili poczuła silny strumień mocy przeszywający jej ciało. Uniósł ją do góry, a po chwili runęła na ziemię. Kiedy otworzyła oczy znów była kotem. Obok niej leżała Diana. Jednak pomimo próśb mała wróżka nie reagowała. Była pierwszą ofiarą walki, która się właśnie rozpoczęła...

4 komentarze:

  1. "Diamand się nie martwił. Wiedział, że jego plan z Selenitasem się powiedzie."--- czegoś nie ogarniam, nie powinien być tutaj Saphir a nie Di??

    Oj to nawet Saph zaskoczony :P Widać że zbliża się finalna walka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups... wpadka :/ Ale już poprawiona. Dzięki za czujność :)

      Usuń
  2. ja dzisiaj na szybko więc czekam z niecierpliwością na dalszy przebieg walki :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. Spośród wszystkich parringów Takikiego: w większości opowiadań przeważnie Ami, w jakimś spotkałam się z Theą, nie mówiąc już o Dafne; uważam, że najlepiej pasuje właśnie do księżniczki Kakyuu.

    OdpowiedzUsuń