Pages

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 39

Dla niecierpliwych ;)

Taka muzyka mi się skojarzyła. Jest tu.

PS Van, ten tekst mi jakoś nie leżał jeżeli chodzi o opowiadanie. I tylko o nie. Sama wolę polską wersję, którą uważam za jedną z najlepszych (a słuchałam bodaj 41) ;)

Miłego czytania :)
_______________________________________________

Dafne stanęła jak wryta. Z daleka przypatrywała się jej znajoma para oczu. Aquais. Już chciała do niej podbiec, kiedy przypomniała sobie, że załatwiają im przyszłość. Chciała odejść, ale cały czas czuła na sobie jej wzrok. Zupełnie jakby chciała zapytać: Skąd ja Cię znam? Westchnęła. Wiedziała, że ona nic nie pamięta, no może z wyjątkiem Zoisite. Z drugiej strony może to ona była kluczem do jej pamięci. Westchnęła po raz kolejny. W końcu Aquais przestała na nią patrzeć. Dafne spuściła głowę i poszła przed siebie. Nagle na jej drodze ktoś stanął. Spojrzała w górę i z zaskoczeniem zobaczyła twarz swojej przyjaciółki z czasów Srebrnego Milenium. Przypatrywała się jej przez chwilę, po czym powiedziała:
- Cześć, jestem Ami. Czy my się już kiedyś nie spotkałyśmy?
Dafne milczała. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć.W końcu zebrała się na odwagę i szepnęła:
- Aquais, to ja, Dafne...
Na twarzy Ami dał się widzieć szok. W jej oczach było niedowierzanie. Po chwili jednak Dafne zauważyła wyraz rozpoznania. Po chwili Ami wisiała na jej szyi i cichutko płakała. Spomiędzy urywanego szlochu dało się słyszeć słowa:
- Dafne. Teraz pamiętam. Wszystko pamiętam...

Saphir zaczynał się niecierpliwić. Nie mógł przeprowadzić swojego planu dopóki wszystkie nie odzyskają wspomnień. Brakowało jeszcze trzech - Mars, Jowisz i Margareta. Czuł złość. Gdyby tylko mógł przyspieszyć ten proces. Brak pamięci oznaczał odporność na wszelkiego rodzaju zniekształcenia. Nie mógł im wysyłać do podświadomości żadnych fałszów. Po prostu by się na to nie nabrały. Czekanie nigdy nie było jego najmocniejszą stroną. Raz już za to zapłacił. I to gorzko. Nie chciał wspominać okresu, kiedy się nie odrodził. To nie tak miało wtedy wyglądać. Na szczęście Wiseman się zorientował... Patrzył na gablotkę, w której jarzyły się przedmioty. Tak. ukradł je. Nie miał innego wyjścia. Nie chciał już dłużej być tym drugim. Teraz będzie pierwszym. I jedynym. Choćby miał dojść do celu po trupach wszystkich we wszechświecie...

Lily patrzyła uważnie na dwóch zdezorientowanych panów. Teraz mogła z nimi szczerze porozmawiać. Moc Srebrnego Kryształu skutecznie niwelowała wszelkie złe uczucia.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał Taiki. Yaten tylko patrzył z pytaniem w oczach.
- Jesteśmy w miejscu, z którego uwolnić nas mogę tylko ja. Od was będzie zależało w jakiej formie je opuścicie...
- W jakiej formie? - wykrztusił Yaten. - Co właściwie masz na myśli?
-Możecie stąd wyjść jako mężczyźni lub jako kobiety. Jeżeli  nie uzyskam odpowiedzi na kilka pytań lub będziecie oporni, to jednym gestem mogę przywrócić was do formy kobiecej. Oczywiście wymażę wam również wszystkie wspomnienia.
Taiki i Yaten spojrzeli na siebie. Perora LIly dała im do myślenia.
- W sensie,że co chcesz wiedzieć? - zaczął ostrożnie Yaten.
- W sensie, że chcę wiedzieć, co wy właściwie wyrabiacie. Zazdrość, zawiść? Czy nie widzicie nic i nikogo wokół siebie? A nie przepraszam. Jeszcze Ami i Minako. Niszczycie siebie i przyszłość...
- Skąd wiesz? Skąd ty to wszystko możesz wiedzieć? - zapytał Taiki.
- Byłam tam. Byłam w przyszłości. Widziałam wszechobecne zniszczenie i strach, który paraliżował. Wy byliście tego sprawcami. Nikt inny...
Yaten zamknął oczy. Zniszczenie? Strach? Aż do tego stopnia ich to zaślepiło? Po chwili zrozumiał. Chaos. Pozwolili mu zawładnąć sobą.
- Można to jakoś odwrócić? - zapytali jednocześnie.
Lily uśmiechnęła się.
- Można. Musicie tylko na nowo uwierzyć w miłość. Porozglądajcie się dookoła. Świat się nie kończy tylko na Minako i Ami. Nikt nie jest stworzony do samotności. Kiedy z powrotem staniecie na ziemi, mam nadzieję, że odnajdziecie swoje drugie połowy. Srebrny Kryształ oczyścił was spod władzy chaosu.
Panowie się uśmiechnęli. Lily wymieniła z dziewczętami porozumiewawczy uśmiech i każde poszło w swoją stronę.

Mamoru przyglądał się zdjęciu. Nie mógł uwierzyć, że te istoty, które miał nadzieję poznać tak po prostu zniknęły. Nagle jedna po drugiej zaczęły się pojawiać: Marina, Mark, Astrid, Ingrid, Malena, Chibi Chibi i Rosalie. Łzy szczęścia spadły na fotografię. Więc się jej udało... Jednak cały czas czuł, że coś się zbliża. Coś, co wystawi na próbę ich wszystkich i tylko siła miłości będzie w stanie ich uratować...

2 komentarze:

  1. czyli dla mnie ha ha ha a Safiro niech nauczy się wreszcie cierpliwości :) rozdział super i czekam na więcej :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa no widzisz, nie dogadałyśmy się z tą piosenką :P teraz kumam ^^
    a rozdział fajny, tylko nie załapałam do końca sceny z Lily i Yatenem i Taikim... Czyli oni idą gdzie indziej? niż Ziemia czy co? Bo nie do końca właśnie ogarnęłam :P Ale to jestem ja ^^
    Cieszę się, że zdjęcie się naprawiło :)
    ciekawe też, czemu Saphir czeka na wspomnienia wszystkich... co on wykombinował w przeszłości? coś dużo nabroił chyba... No i jeśli dobrze rozumiem, to było z nim jak z Serenity?

    OdpowiedzUsuń