Pages

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 5

Lily spała mocno. Przypatrywał się jej od kilku godzin. W objęciach trzymała Chibi Chibi, która spała równie mocno. Słońce wpadające przez rozchylone zasłony delikatnie oświetlało jej twarz. Luna i Artemis z samego rana wyruszyli do dziewczyn. Rei mu doniosła, że z Usagi jest źle. Postanowił do niej iść i choć z nią porozmawiać. Nie wiedział, co ma jej powiedzieć. Nie wiedział nawet, co tak na prawdę do niej czuje. Jeszcze raz spojrzał na pogrążone we śnie, po czym wyszedł.

- Olivio, czy mogłabyś... - zaczęła Berberis, ale nie dokończyła, gdyż w tej samej chwili przerwała jej Galaxis:
- Olivio, czy masz może... - nie dokonczyła Galaxis. Zaczęła za to mówić Nehelenia:
- Olivia! Gdzie jest... - w tej samej chwili z sypialni wyskoczyła jak furia Kakyuu. W oczach miała chyba po raz pierwszy ogień.
- Berberis! Galaxis! Nehi! Czy wy choć raz nie mogłybyście pomyśleć? Samodzielnie? To takie trudne? - krzyczała Olivia. - Bierzcie co chcecie z szafy, chleb jest w pojemniku obok lodówki, a cukier na stole. Masakra jakaś... - powiedziała jednym tchem, po czym zatrzasnęła drzwi od łazienki.
Stały jak wmurowane, bojąc się zrobić choćby najmniejszy ruch.
- Od tej strony jej nie znałam... - wyjąkała Berberis.
- Chyba rzeczywiście zbyt długo się nie widziałyśmy. - dopowiedziała niepewnym głosem Galaxis.
- Wy dwie raptem pół roku. Mmmm pychota. - Nehelenia wepchnęła do ust czubata łyżeczką cukru. - I pomyśleć, że kiedyś znałyśmy się jak łyse konie...
- Sytuacja się zmieniła. - powiedziała  Berberis. - O ile wy dwie zostałyście uzdrowione przez Margaretę, o tyle ja musiałam przez lata pokutować... Dopiero Serenity mnie uwolniła.
- Podobnie jak Chaos i Nemezis. - powiedziała smutno Galaxis.
- Swoją drogą to ciekawe co u Dafne. - Berberis patrzyła z lekkim przerażeniem na Nehelenię, która pochłaniała kolejne łyżeczki cukru.
- Nie słyszałam o niej. Nie pojawiła się na balu, bo podobno Emi i Di nie wyrazili na to zgody. - Galaxis zabrała cukierniczkę ze stołu. Nehelenia zrobiła minę zranionego kociaka, ale ani Galaxis, ani Berberis to nie wzruszało.
- Ciekawe, czy się w ogóle odrodziła... - powiedziała smutnym głosem Berberis.
- Na pewno się odrodziła, ale nie jest wiadome, co tak naprawdę się z nią stało. Mam nadzieję, że jej moc nie będzie nam niezbędna... - powiedziała Olivia spokojnym tonem. - I co z tym śniadaniem?
- Yyyyyy nooooooo w trakcie realizacji - grała na zwłokę Berberis.
- Ja jadłam. - powiedziała radośnie Nehelenia. Pozostałe dwie milczały.
- Właśnie widzę. - Olivia trafiła na denko w cukiernicy. - No i co ja mam z wami zrobić?

Wszedł do jej pokoju. Kiedy tylko wypowiedział jej imię, znalazła się w jego ramionach.
- Powiedz, że to jest tylko koszmarny sen, z którego się obudzę. Proszę Cię, powiedz... - szlochała.
- Gdybym tylko mógł... - powiedział cicho Mamoru. - Ale nie mogę.
W jej oczach dostrzegł rozczarowanie.
- A to wszystko, co nas łączyło? Ja, ty, Chibiusa, te wszystkie przeżycia...
- Tak. Wiele przeżyliśmy. To nas zawsze będzie łączyć. Chibiusa natomiast... - głos mu się łamał - Pokochałem ją. Będzie mi jej brakowało. Zawsze będzie w mojej pamięci.
- Tak samo jak w mojej... - wbijała w niego wzrok. - Powiedz chociaż, że mnie kochasz...
- Sam nie wiem, co czuję... Jestem teraz jak dziecko we mgle, a jedyne światełko, to Lily... Ale ty musisz żyć. Musisz być silna. Znajdziesz jeszcze swoją miłość. Wiem to. - pocałował ją w policzek, po czym wyszedł zostawiając ją pogrążoną we własnych myślach.

Kiedy otworzyła oczy słońce było już wysoko na niebie. Para błękitnych oczu przypatrywała się jej z zaciekawieniem. Cała buzia, jak i rączki zanurzone w jej włosach były oblepione czekoladą.
- Aha. Czyli Yasminne Omnix Lunarisi już wstała i zdążyła zjeść. - powiedziała patrząc na porozrzucane dookoła papierki po czekoladkach.
- Chibi? - mała wsadziła palec do buzi i popatrzyła na ciotkę ze zdziwieniem. - Chibi?
- Już dobrze Chibi Chibi. Teraz pójdziemy się umyć, a potem... - Nie dokończyła gdyż przerwało jej pukanie do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła je. Stali tam Seyia, Taiki i Yaten.
- Chyba pomyliliście adres... - zaczęła Lily jednocześnie starając się powstrzymać wyrywającą się ku Seyi Chibi Chibi.
- Tata! Chibi! - krzyknęła mała, po czym radośnie objęła jego nogi, zostawiając ślady brązowej mazi.
- Że niby co? - powiedział brunet jednocześnie delikatnie odpychając małą.
- Nie teraz. - powiedziała Lily przejmując Chibi Chibi. - porozmawiamy jutro. Teraz idźcie do Kakyuu a ja zajmę się tą oto panną. Wy dwaj z kolei - skierowała swój wzrok na Taikiego i Yatena - lepiej przestańcie się śmiać. Nigdy nie wiadomo, czy do was też ktoś nie przyjdzie z przyszłości - dodała z chytrym uśmieszkiem. Zanim zamknęła drzwi zobaczyła jeszcze jak rzednie uśmiech na twarzach tej dwójki delikwentów. - No a teraz moja panno do kąpieli. I bez wykrętów. - złapała Chibi Chibi za rękę i zaprowadziła ją do łazienki.


-

3 komentarze:

  1. Geez... Nehelenia zżerająca cukier? To musiał by być niezły widok :D. A jeszcze Chibi Chibi. Ona jest taka, taka... Słodka. I jak jej tu nie kochać? Chciałabym zobaczyć miny chłopaków (d). Ogółem rozdział, jak zawsze super. Ok, czekam na kolejne części.

    Pozdro!
    ~ Halley S.

    OdpowiedzUsuń
  2. super że już jest kolejny rozdział :) Chibi chibi jak zawsze urocza i fajnie że pojawili się już gwiazdy czekam jak zawsze na kolejny rozdział i pozdrawiam :))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja bym chciała więcej opisów :D żeby nie słodzić jak zwykle. Po prostu to co piszesz jest cudne, ale przydałyby się bardziej rozbudowane opisy, które dodają głębi xD
    Ale to jestem ja i lubię opisy ^^
    A Chibi Chibi jak zwykle sama słodycz :)

    OdpowiedzUsuń