Lily obudziła się przed świtem. Dziwne przeczucie nie dawało jej usnąć. Związane było z pojawieniem się Diamanda i Maleny. Jakby tą dwójkę coś łączyło. Pamiętała, że kiedyś ten srebrnowłosy jegomość zakochał się w niej, ale z koli ta mała była tak podobna do Mamoru... Coś wisiało w powietrzu, czuła to. Zrobiła sobie kawę i włączyła komputer. Poczuła ogromną potrzebę odseparowania się choć na chwilę od teraźniejszości. Wpisała w przeglądarkę hasło "odprężenie". Weszła w grafikę i zaczęła oglądać pojawiające się tam obrazy. Zamyśliła się. Była właśni myślami na jakiejś egzotycznej wyspie, kiedy usłyszała obok siebie cichy głosik:
- Mamusiu...
Spojrzała zaskoczona na Malenę, która ze smutną minką stała obok niej. Lily uśmiechnęła się pocieszająco i zwichrzyła małej czarną czuprynkę.
- Coś się stało? - zapytała patrząc jej w oczy.
- Tak... Ja muszę wrócić. - wybąkała Malena.
- Do przyszłości? - zapytała Lily, po czym dodała: - Zobaczę, co da się zrobić.
Malena uśmiechnęła się radośnie i rzuciła się blondynce na szyję.
- Fajnie. Pójdę się przygotować. Mark, Marina, Astrid i Ingrid pewnie na mnie czekają... - Malena zaniemówiła, po czym spłonęła rumieńcem. - Upsss, chyba powiedziałam za dużo...
- Kim są ci o których mówiłaś? - zapytała z pobłażliwym uśmiechem Lily. - Nie martw się, nikomu nie powiem.
- Więc... Mark i Marina to moje starsze rodzeństwo. O półtora roku. Mam jeszcze młodszą siostrę, Rosalie. Astrid to starsza córka cioci Margarety, a Ingrid to córka cioci Dafne. - Malena przerwała widząc zamyślony wzrok matki. - Chyba jednak powiedziałam za dużo. Marina ma rację, jestem papla...
- Może i jesteś, ale ja się nie gniewam. - Lily przytuliła Malenę. - Czy możesz mi jeszcze powiedzieć ich pełne imiona? Proszę.
- No... dobrze. Pełne imiona to: Mark Mamoru Endymion, Violettis Lunaris Selena Serenity, Malvis Lena Lunarisi, Rosa Lunarisi Erathia, Camillis Lucemis Asrtaes i Lauris Nemesia Curis. Po kolei: Mark, Marina, ja, Rosalie, Astrid i Ingrid. Jest jeszcze - Malena się rozkręcała, ale przerwała jej Lily.
- Spokojnie, nie mów mi nic więcej, bo powiesz za dużo. Wiem już wystarczająco.
- Tak... Masz rację. Zostawiła Chibi Chibi jej ulubionego misia. Teraz nie będzie miała problemów z zaśnięciem.
Popatrzyły sobie w oczy. Malena uściskała Lily, po czym powiedziała:
- A wiesz, że Mark i Marina urodzili się jeszcze przed powstaniem nowego królestwa... - popatrzyła wymownie na brzuch Lily i się zaczerwieniła. Lily pomyślała, że musi nauczyć swoją latorośl powstrzymywania języka. Oczywiście w przyszłości. Tymczasem chwyciła ją za rękę, ścisnęła kluczyk i odesłała ją do przyszłości. Kiedy rozwiała się mgła pomyślała o jednym. Nie jest w ciąży. To niemożliwe. Z każdego punktu widzenia. Weszła do sypialni. W miejscu, gdzie leżała Malena znalazła zdjęcie. Przedstawiało ją, Margaretę i Dafne w otoczeniu dzieci. Od razu rozpoznała Malenę i Chibi Chibi. Po kolorze włosów umiejscowiła też Astrid, a sądząc po podobnych przezwiskach również Ingrid. Obie były podobne do swoich matek, z tym, że Ingrid miała jaśniejsze oczy niż Dafne. Na jej rękach spoczywało zawiniątko, To pewnie była Rosalie. Zostały jeszcze dwie postacie. Mark był kopią Mamoru, natomiast Marina... Z wyglądu cała Lily. Spokoju nie dawał jej jednak odcień jej oczu. Błękit pomieszany z jakimś jakby fioletem. Podobnie włosy. Były jeszcze jaśniejsze od jej własnych. Spojrzała jeszcze raz na jej oczy. -- To... niemożliwe. - szepnęła do siebie. - Przecież... - wyjąkała zszokowana. Wyraz oczu jej starszej córki do złudzenia przypominał jej ten sam, który widziała tylko raz w swoim życiu. Na kwietnym balu na księżycu. Wyraz oczu Diamanda.
ja mam tylko nadzieję, że tej Mariny nie będzie... naprawdę...
OdpowiedzUsuńa poza tym jak zwykle świetnie... pozazdrościć weny...
Twój blog został nominowany do LBA. Szczegóły u mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://zgubione-serce.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awans.html
hmm bardzo ciekawe :))) czekam na więcej :) fanka12
OdpowiedzUsuń