Pages

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 15

Przypominam o zagadce na Księżycowych... jak do tej pory nie było poprawnych odpowiedzi... Podpowiedzi nie będzie, bo powoli możliwości klasycznych pairingów się kończą. Powodzenia ;)
_____________________________________________

Często obserwował ją w parku. Oczywiście robił to najczęściej z ukrycia, bo w przeciwnym razie Chibi Chibi rzuciłaby się mu w ramiona z okrzykiem "tatuś!". Dzisiaj miał jednak możliwość jawnego przyglądania się jej. Nawet przeszła bok niego, ale... Tak. Nawet go nie poznała. Sam nie wiedział na co liczył. Podszedł do fontanny i przejrzał się w tafli wody. Czasami sam miał problem z rozpoznaniem samego siebie. Już nie był tamtym chłopakiem, którego Usagi znała. Zmężniał, trochę zmieniły mu się rysy twarzy, głos stał się niższy, nabrał głębi. Włosy miał teraz krótkie, bez charakterystycznego kucyka.
- Sam to sobie wybrałeś... - szepnął do siebie.
Widział ją dzisiaj, jak wracała od Rei. Wyglądała,jak dawniej. Rozluźniona, z uśmiechem błąkającym się na twarzy.Jednak ten uśmiech nie obejmował oczu. Wiedział, że coś ją martwi. Zawsze tak było. Dla świata mogła byś wesoła, ale on zawsze widział jej problemy, nawet, jeżeli starała się je głęboko ukryć.Chciał ją dzisiaj wziąć w ramiona i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Niestety nie mógł. Obiecał Kakyuu, że na razie się nie ujawni. Usagi musiała zrozumieć i poukładać sobie wszystkie sprawy. Tylko, że on czuł jej ból i rozterki. Codziennie wieczorem po treningu przystawał na chwilę obok jej domu, patrzył w okno z czułością i biegł dalej. Dzisiaj też stanął. Popatrzył w okno. Przez chwilę widział jej twarz. Uśmiechnął się i powiedział:
- Dasz radę, Króliczku. Już niedługo się spotkamy.
Po czym ruszył w drogę powrotną do domu.

- Strażnicy Srebrnego Kryształu... - wyszeptała Usagi.
- Tak. - powiedziała Luna. - Strażnicy, którzy za cenę życia muszą strzec Srebrnego Kryształu. Działo się tak w Silver Milenium od tysięcy lat. Każda posiadaczka Srebrnego Kryształu miała kilku swego rodzaju stróżów. Czasami były to zwierzęta, czasem ludzie lub inne istoty. Każdej następczyni tronu darowała ich inna planeta w galaktyce. Twoja matka miała jako strażników trzy motyle, podarowane przez Sailor Butterfly w imieniu jej planety. Mnie i Artemisa otrzymała Lily w imieniu planety Mau. Srebrny Kryształ dał nam wtedy moc zmiany w ludzi. Często byliśmy widziani na księżycu właśnie jako oni. Mieliśmy stale pod kontrolą to, gdzie jest księżniczka, jak również to, czy aktualnie posiada Srebrny Kryształ. Tak było aż do feralnego balu. Oboje z Artemisem byliśmy przekonani, że to właśnie ona rozmawia z Endymionem. Było ciemno, a z tyłu wyglądałyście identycznie. Wtedy występowaliśmy jako koty. Po ataku, kiedy Królowa uwolniła moc Srebrnego Kryształu zapadliśmy w sen. Mieliśmy znaleźć Księżniczkę i Srebrny Kryształ w tych czasach. I udało nam się to. Niestety, jego mocno ograniczona moc nie przywróciła nam wspomnień. Dopiero pojawienie się Lily...
- Odzyskaliście wspomnienia... - szepnęła Lily.
- Tak.  - potwierdziła Luna. - Teraz, kiedy pojawiło się nowe zagrożenie musimy ją wspierać. Nie obrażaj się za to. Po prostu... - Lunie złamał się głos.
- Rozumiem.  - Usagi przytuliła Lunę. - Mam jednak nadzieję, że będziesz mnie często odwiedzać.
- Masz to jak w banku. - powiedziała kotka, po czym wyszła i rozpłynęła się w ciemnościach. Usagi przytuliła poduszkę. Popatrzyła na księżyc, tak, jak robiła to często dawniej.
- Może i ja odzyskam kiedyś wspomnienia... - wyszeptała, po czym położyła się spać.

Diamand patrzył na sufit. W myślach klął na czym świat stoi. Nie miał mocy. Żadnej. Odkrył to dzisiaj po południu, kiedy siedział przy nim ten zielonooki blondyn. Nie był zbyt rozmowny. Kiedy zapytał go o Serenity napotkał na mur milczenia. Spróbował użyć wtedy oka hipnozy, ale... Ze zdziwieniem odkrył, że zniknęło. Podobnie jak reszta jego zdolności. Nie mógł już porozumiewać się telepatycznie i czytać w myślach. Żył, ale co to za życie... Wiedział, że jak tylko stanie na nogi, to od razu odnajdzie tą, która mu to zrobiła. A wtedy... Nie, wiedział, że nawet gdyby posiadał którąkolwiek z mocy, nie byłby wstanie jej skrzywdzić. Zbyt mocno ją kochał. Zamknął oczy i przywołał jej obraz. Serenity... Jego Serenity... Czy tego chce, czy nie będzie jego.

2 komentarze:

  1. A juz myslalam, ze Diamand bedzie grzeczny a on znowu sobie ubzdural Serenity. No ale milosc nie wybiera, biedny facet pewnie bedzie mial baaardzo pod gorke ;) pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. super i czekam na węcej :) fanka12

    OdpowiedzUsuń