- Czyli mówisz, że wiesz, gdzie on jest? - zapytała Lily Hotaru.
- Tak, myślę, że wiem. Czy możemy się tam teraz przenieść? - zapytała brunetka po czym przemieniła się w wojowniczkę z Saturna. Lily była lekko przerażona.
- A nie możemy się tam przenieść bez przemiany? - Lily nie była do końca przekonana do tego pomysłu.
- Nie. Jeżeli ktokolwiek zobaczył by nas w tym, co mamy na sobie mogli by nas zabić. - powiedziała Hotaru, po czym dodała: - Najlepiej jakbyś wystąpiła w sukience, którą wtedy miałaś na sobie. I jeszcze jedno: czy Usagi idzie tam z nami?
- Nie, z tego, co wiem poszła do Rei. Jednak mogę przywołać broszkę. - skupiła swoje myśli i po chwili trzymała w dłoni okrągły biały przedmiot. - Mam nadzieję, że nie będzie on niezbędny tutaj...
- Spokojnie, wrócimy tu w przeciągu kilku minut. - powiedziała Hotaru, po czym wyciągnęła rękę w kierunku Lily.
- Jeszcze tylko jeden mały szczegół... - Lily zacisnęła dłoń na Łzie i po chwili stała w białej sukience, tej samej, w której przyjęła sekretne oświadczyny Endymiona. Włosy miała uczesane w odango, a do jednego z koczków doczepioną różową lilię. - Teraz możemy ruszać. - Chwyciła dłoń Hotaru i ścisnęła kluczyk.
Usagi na drżących nogach zbliżała się do świątyni Hikawa. Z oszczędnych słów, jakimi obdarzyła ją podczas rozmowy Rei, nie wróżyła nic dobrego. Weszła po schodkach na górę i zobaczyła kapłankę zamiatającą dziedziniec. Kiedy ją ujrzała przerwała czynność. Przez chwilę stały patrząc na siebie. W końcu Usagi przerwała tą ciszę:
- Rei... - zaczęła, ale brunetka nie dała jej dokończyć.
- Nie poznaję Cię. Co się z tobą dzieje Usagi? Pojawia się nie wiadomo skąd jakaś dziewczyna, która twierdzi, że jest twoją siostrą. Najpierw zabiera ci Srebrny Kryształ, potem Mamoru, ciągnie Cię nie wiadomo gdzie i po co, a ty tak po prostu odpuszczasz? - Rei wykrzyczała całą zgromadzoną złość. Usagi miała łzy w oczach.
- Rei... Ona na prawdę jest moją siostrą. Wiem to. Po prostu to czuję. Między mną a Mamoru już od jakiegoś czasu, o ile nie od początku było coś nie tak. Nie czułam z jego strony bliskości, zupełnie jakby to uczucie było jednostronne. Wiedz, że nie odpuściłam, ani nigdy nie odpuszczę, ale muszę się pogodzić z faktami. Będę miała córeczkę, ale jeszcze nie wiem z kim... - Usagi się lekko zarumieniła.
- W porządku, teraz rozumiem. Ale dlaczego do tej pory to ukrywałaś? No i gdzie byłaś przez pół dzisiejszego dnia? - dociekała Rei.
- Dlaczego to ukrywałam? Wstydziłam się o tym komukolwiek mówić. Może sama się łudziłam, że jeszcze będzie dobrze... A dzisiejszy poranek i przedpołudnie spędziłam z Lily. Nie mogę powiedzieć gdzie, ale byłam bezpieczna.
- Czy tej Lily można ufać? Jakoś mnie nie przekonuje to, co powiedziałaś... - Rei jak zwykle była sceptyczna. Usagi uśmiechnęła się.
- Ja jej zaufałam... - powiedziała, po czym spojrzała na zegarek. Zerwała się jak oparzona, pożegnała się z Rei i pobiegła do domu.
Hotaru miała rację. Znalazły kryształ dokładnie tam, gdzie wskazała to Pani Śmierci i Odrodzenia. Na balu, na którym świętowano urodziny księżniczek Serenity i Margarety. Po tym balu przyjęła oświadczyny księcia ziemi, a ich ślub udzielony przez Kapłana Elisionu miał się odbyć po kolejnym, czyli miesiąc później. Niestety... Wojowniczka z Saturna pojawiła się tam awaryjnie. Jeden z gości, niejaki Diamand, kuzyn Dafne rościł sobie jakieś prawa do jej ręki. Ponieważ był w bardzo bojowym nastroju, musiała mu pewne rzeczy wyjaśnić najpotężniejsza w owych czasach wojowniczka. Zrobiła to skutecznie, bo więcej o nim nie usłyszała. Przebrała się z sukienki i uczesała włosy w warkocz. Właśnie miała włączyć telewizor, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Stali przed nimi Shingo i Chibi Chibi.
- O... co wy tu robicie? - zapytała jednocześnie przytulając siostrzenicę.
- Usagi kazała ją tu przyprowadzić. Może ty coś wymyślisz... Mała nie chce spać. Cały czas powtarza słowa: kluczyk i coś na kształt malenas. Zresztą posłuchaj.
Chibi Chibi wpatrywała się się w Lily swoimi niebieskimi oczami. Jednak pokazała placem na Shingo i powiedziała:
- Chibi. Shingo. Nie. - po czym włożyła palec do buzi.
Lily spojrzała na zegarek. Mamoru wyjechała w delegację do Osaki i miał wrócić dopiero za trzy dni. Decyzję podjęła błyskawicznie.
- Shingo, idź do domu. Jutro przyprowadzę małą. - Lily uśmiechnęła się, a Shingo pobiegł do drzwi. Kiedy Chibi Chibi usłyszała odgłos zamykanych drzwi zaczęła mówić:
- Chibi. Kluczyk. Malena. - pokazywała paluszkiem na zawieszony na szyi Lily kluczyk czasoprzestrzeni.
- Malena? - zapytała zaskoczona Lily. Ale zdjęła kluczyk z szyi ścisnęła go i powiedziała to imię. Pokój wypełniła różowa mgła, a kiedy opadła pośrodku stała nic nie rozumiejąca sześcioletnia dziewczynka.
- Gdzie ja jestem? - zapytała. Chibi Chibi natychmiast rzuciła jej się na szyję, po czym beztrosko zasnęła. - Mama? - dziewczynka zbliżyła się do Lily. Miała jej błękitne oczy i czarne włosy.
- Ja jestem twoją mamą? - zapytała zaskoczona Lily. - Jak brzmi twoje pełne imię?
- Jestem Malvis Lena Lunarisi. W skrócie Malena. Jestem twoją młodszą córką. - powiedziała spokojnie dziewczynka, po czym szeroko ziewnęła. Lily popatrzyła na zegarek. Był dopiero wczesny wieczór, ale dziewczynki były wyraźnie zmęczone. Położyła je w łóżku, a sama przeszła do salonu. Wzięła do ręki telefon z zamiarem zadzwonienia do Maiken, ale znów jej coś przerwało. Tym razem pukanie do drzwi. Stali tam Olivia, Seyia i jakiś nieprzytomny, oparty o nich mężczyzna.
- Lily musisz nam pomóc. - powiedziała Olivia, po czym cicho dodała: - Chodzi o niego, Dafne i przyszłość...
no nareszcie mogłam przeczytać ten rozdział :) bo wczoraj nie wiem czemu ale nie chciał mi się pojawić :) czekam na więcej i pozdrawiam :) fanka12
OdpowiedzUsuń