- Musimy to zrobić po cichu, inaczej się zorientuje - cieniutki głosik zabrzmiał w korytarzu.
- Przecież wiem. Diano, czy jesteś pewna, że możemy to zrobić?
- Heliosie, mamy tylko jedną szansę. Jak Rea zobaczy mój dzwoneczek, to wolę nie myśleć, co zrobi... - powiedziała przestraszona kotka. - Na szczęście ona nie wie, że odzyskałam mowę i świadomość. Po prostu udam, że się zgubiłam, a ty udasz, że mnie szukasz. To się musi powieść. - Diana była pełna entuzjazmu.
- Skoro tak mówisz... Tylko jaką masz gwarancję, że właśnie tam zleciał ci z szyi ten dzwoneczek? I właściwie po co ci on?
- To jedyna pamiątka po Małej Damie... - cichutko powiedziała Diana patrząc Heliosowi w oczy. - Pamiętasz ją jeszcze?
- Tak... - odparł zmieszany Helios. - No dobra, do roboty. - zarządził i udał się na swoją pozycję. Diana usiadła przed drzwiami komnaty Rei i zaczęła miauczeć. Po chwili drzwi się otworzyły. Rea rozejrzała się dookoła. Wzięła kotkę na ręce i zapytała:
- Zgubiłaś się?
- Miau! - potwierdziła Diana.
- Czyja jesteś? Czy ktoś cię tu przysłał? - zaczęła przesłuchanie Rea.
- Miau? Miau, miau, mrrrrr - Diana udawała głupią zastanawiając się, co robi Helios. W tej samej chwili się pojawił.
- Diana! Wszędzie Cię szukałem! - teatralnie krzyknął Helios przejmując kociaka od Rei. Po drodze zgarnął jej dzwoneczek z komody i schował go do kieszeni.
- Diana? Czy nie tak nazywała się gadająca kotka Małej Damy? - przesłuchanie Rei przeniosło się na Heliosa.
- To właśnie ona - powiedział nieco zbity z pantałyku Helios. - W przeciwieństwie do rodziców nie odzyskała ani daru mowy, ani możliwości zmiany w człowieka. Jest zwykłym kotem. - wymyślał na poczekaniu Helios. Diana musiała przyznać, że jest świetnym aktorem. Rea też uwierzyła w bajeczkę, bo nie dociekała więcej i puściła ich wolno.
- I co teraz zrobimy mądralo? - zapytał Helios, jak tylko się oddalili.
- A jak myślisz? Prowadź do Chronosa. Tylko mam jedną prośbę. Najpierw załóż mi dzwoneczek.
Serenity postanowiła przemyśleć kilka spraw. Pamiętała wszystko, no może miała kilka dziur w pamięci, ale za to pamiętała każdego wroga, każdy atak, każdy sukces i każdą porażkę. Pamiętała również całą ferajnę panów. Każdego lustrowała pod kątem: wróg czy przyjaciel. Za każdym razem dochodziła do wniosku, że jednak przyjaciel. I właśnie tak starała się traktować każdego z nich. Starała, bo nie wyszło z Diamandem, Endymionem i Seyią. Do każdego z nich czuła coś, czego nie umiała nazwać. Endymion dawał jej ciepłe uczucie, zaufanie i bezpieczeństwo. Wiedziała, że mogła na niego liczyć. Z Seyią z kolei nigdy się nie nudziła,bo albo wpadali w jakieś kłopoty, albo świetnie się bawili. Dawał jej tą odrobinę szaleństwa opartego na przyjaźni. Diamand z kolei ją intrygował. Znała go wcześniej wyłącznie jako wroga, lecz teraz nieustannie zaskakiwał ją. A to wycieczka w piękny zakątek, a to bukiet kwiatów przy łóżku... Traktował ją jak księżniczkę. Eunomia stale ją namawiała na jakikolwiek wybór - ona zawsze wiedziała co się w tych sprawach święci, ale Iris zaznaczyła, że właśnie od tego wyboru zależeć będą dalsze losy wszystkich. Kiedy spacerowała po ogrodzie rozmyślając usłyszała rozmowę Ami i Minako. Wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać, ale nie umiała się powstrzymać.
- Chciałabym mieć taki problem jak ma Rei - powiedziała Minako. - Ona teraz martwi się tylko co ma na siebie włożyć. Ja z kolei stanęłam przed wyborem serce czy rozum.
- Serce czy rozum? A w jakim sensie? - zapytała Ami.
- W takim, że serce podpowiada mi Yatena, a rozum Kunzite. Najlepsze jest to, że każdego kocham...
- Uuuuuu no to mamy taki sam problem, z tym, że u mnie wyborem serca jest Zoisite, a rozumu Taiki...
- No i czego słuchać? Właściwie to najgorzej ma Serenity. Ją oblega trójka przystojniaków... Trochę jej zazdroszczę, takie ciacha....
Serenity postanowiła dłużej tego nie słuchać. U niej było serce, rozum i... Ha! żeby to wiedziała...
W stajni w najlepsze trwało sprzątanie. Każdy chciał jak najszybciej skończyć, żeby tylko móc pobyć chwilę z Serenity. Pewny swego Endymion z godnością przerzucał ściółkę. Tymczasem Diamand i Seyia zawiązali prowizoryczny sojusz.
- Jak myślisz wjedzie w nią, czy nie? - zapytał półgębkiem Seyia.
- Mam nadzieję. Wtedy mamy nad nim przewagę, bo nie dość, że będzie musiał posprzątać, to jeszcze będzie musiał zmyć z siebie odór obornika i się przebrać. - O patrz, właśnie wjeżdża!
Tym razem przeliczyli się. Traf chciał, że wózek poleciał w stronę miejsca składowania nawozu.
- Cholerny farciarz. Ale i tak mu się ta sztuka nie uda - syknął przez zęby Seyia. - Ona będzie moja.
- Raczej moja - odparował Diamand. W ten sposób ich sojusz poszedł w drzazgi. W międzyczasie przyszła Amphitrite. Zlustrowała najpierw stajnie, potem panów ciskających w siebie niemymi inwektywami, po czym ogłosiła koniec kary. Panowie podziękowali, po czym wybiegli. Kierunek był jeden - Serenity. Tej z kolei nie było w pałacu. Kiedy zastanawiali się, co robić podszedł do nich Artemis.
- Kogoś szukacie panowie? - zapytał zdezorientowaną trójkę zalotników.
- Tak... czy nie widział pan Serenity? - zapytał Seyia.
- Serenity jest w ogrodzie - gestem zatrzymał stojących w "blokach startowych" panów. - Dajcie jej spokój i czas. Osaczając ją, ani nie zdobędziecie jej przychylności, ani nie przyspieszycie jej decyzji.
- To co mamy zrobić? - zapytał lekko zdenerwowany Diamand.
- Odpuścić. - Artemis sprowadził całą trójkę na ziemię. -Serenity jest na razie bardzo zagubiona. Musi dojść do porządku ze swoimi uczuciami i mądrze wybrać, bo od jej wyboru zależeć będą losy tego świata...
- Psyche po co mnie tu wezwałaś? - zapytała Metis, po czym zaniemówiła widząc Ceres. - Ty żyjesz?! Przecież...
- Nasza czwórka nie zginęła wtedy... Niestety, na nasze nieszczęście zaopiekowała się nami Rea. - powiedziała Ceres, po czym powiedziała jej całą historię.
- Czyli to Rea stoi za tym wszystkim? Nie mogę w to uwierzyć... - Metis po wysłuchaniu całej tej historii była skołowana. - Jedno jest pewne. Musimy powiedzieć to Chronosowi. Jeszcze dzisiaj.
__________________________________________
No i jest cały rozdział. Bez pomyłek i skrótów myślowych ;) Mam nadzieję, że teraz wszystko jest jasne. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że po prostu nie ogarniam jeszcze mobilnego blogspota :/
no i jest kolejny rozdział :) widzę że nasza trójka panów wciąż konkuruje o względy Serenity no i dobrze przynajmniej jak widzę to jednak mają równe szanse bo już się zastanawiałam czy po odzyskaniu wspomnień przez Serenity nie będzie ona czasami kierowała się bardziej tym co kiedyś było a przecież wszystko zaczyna się od nowa :) czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńNiezłe te wyścigi o względy Królewny ;) I dobrze,że Artemis się wtrącił by panowie przystopowali.
OdpowiedzUsuńUśmiechu!
Anyżek!