Była noc. Pogoda za oknem w pełni oddawała jej nastrój. Deszcz lał jak z cebra. Odeszła od okna. Siadła przy biurku i spojrzała na zdjęcie w ramce. Ciepłe spojrzenia przybranej rodziny dodały jej trochę otuchy. Popatrzyła na zegarek. Był środek nocy, czyli w Holandii wczesne popołudnie. Niewiele myśląc podniosła słuchawkę telefonu i wybrała numer. Musiała usłyszeć głos osoby, która nigdy jej nie osądzała.
- Halo? - odezwał się ciepły głos w słuchawce.
- Mamusiu... - wyjąkała Lily i rozpłakała się.
Siedziała w otoczeniu przyjaciółek. Wspierały ją zawsze. Była w żałobie. Obchodziła żałobę po swoim, jak się mogło do tej pory wydawać, ukochanym i ich córce, która się jeszcze nie urodziła. Marzenia o szczęśliwym życiu rozpłynęły się. Nie mogła się z tym pogodzić.
- Kim ona jest? - zapytała przez zaciśnięte zęby Minako.
- Kto to może wiedzieć? - odpowiedziała jej Rei. - Wiem jedno. Ma w sobie coś takiego, co nie pozwoliło mi się jej sprzeciwić.
- Wróg? Teraz, bez Srebrnego Kryształu Usagi jest bezbronna... - Minako spojrzała na zwiniętą w kłębek przyjaciółkę.
- Gorzej. Artemis, Luna i Mamoru też wydają się być po jej stronie. - dodała Ami.
- Teraz możemy albo gdybać, albo trzeźwo popatrzeć na sytuację - powiedziała Mako wnosząc do pokoju parujące kubki z herbatą.
- A o czym tu myśleć? - Minako jak nigdy była wrogo nastawiona do propozycji. - Jest jak jest. My nic tu nie zmienimy...
Przerwało jej pukanie do drzwi. Za nimi stała księżniczka Kakyuu.
- Wasza... wysokość... - jąkała się Makoto.
- Darujmy sobie te tytuły. Dla was jestem po prostu Kakyuu. - uśmiechnęła się do dziewcząt. - Zastała może Serenity?
Mako wskazała na postać zwiniętą na kanapie.
- Ja nie szukam Usagi. - powiedziała z naciskiem Kakyuu.
- Jak nie Usagi, to kogo? - z podobnym naciskiem zapytała Rei
- Mnie. - cichy głos wybrzmiał na progu. Stała tam osoba bliźniaczo podobna do Usagi, odróżniał je tylko kolor oczu i włosów.
- To ty! - Usagi podbiegła do niej. Zauważyła medalion na jej szyi. Kiedy spróbowała go dotknąć, ten odrzucił ją. - Kim ty jesteś? - wyjąkała z zaskoczeniem.
- Nie pamiętasz? - zapytała Lily. - Jestem twoją siostrą. Bliźniaczką.
- Co?! - zawołały chórem cztery głosy.
- Może się uspokoicie i wysłuchacie, co mam do powiedzenia... - zaczęła Lily. Kiedy zamilkły podjęła: - Moje pełne imię to Lillian Lunaris Selene Serenity. Następczyni tronu Srebrnego Milenium. Jednak posługuję się imieniem Lily. Lily de Rosengarten. - widząc poruszenie przerwała na chwilę. Kiedy nikt nic nie powiedział kontynuowała: - Pamiętam wszystko, co wydarzyło się przed zagładą królestwa. Pamiętam również jego gruzy. Jedyna czarna dziura w mojej pamięci dotyczy samego balu. Nie wiem dlaczego, ale nic z niego nie pamiętam... przypuszczam, że jedyną osobą, która może odpowiedzieć na to pytanie jest Margareta.
-Kto to jest Margareta? - zapytała Usagi.
- Ty. - widząc jej zszokowaną minę dodała łagodniej: - Twoje pełne imię brzmi Margareta Omnix Lunarisi, co oznacza "Perła Pełni Księżyca". Jako jedyna posługiwałaś się pierwszym imieniem.
- Jedyna? Co chcesz przez to powiedzieć?
Lily spojrzała na zgromadzonych. Stwierdziła, że jeszcze nie może im ujawnić pełnych brzmień imion. Jedynie Kakyuu...
- Wszystkie posługiwałyśmy się którymś z dalszych imion. Ja na początku nazywana byłam Luną, jednak po podarunku od Sailor Mau, zaczęto mnie nazywać przydomkiem. Serenity. Miała jeszcze trzecie imię, ale nasza mama używała podobnego... Ta księżniczka z kolei - wskazała ręką na Kakyuu - nosiła imię Kallis Oliviae Scentis, co oznaczało...
- ... "dostojny zapach oliwek". Kakyuu to mój przydomek, który mi został po zmarłym mężu. Do momentu zamążpójścia nazywano mnie Olivia. - dokończyła Kakyuu.
- Usagi, proszę, nie miej mi za złe tego, co zrobiłam. Wiem, że najciężej pogrzebać marzenia, ale sytuacja niestety mnie do tego zmusiła. Luna podała mi broszkę w ostatniej chwili. Gdybym umarła, Srebrny Kryształ również by umarł. - Lily delikatnie wzięła ją za ręce. Usagi otulił delikatny zapach.
- Róże? Ale skąd? - zapytała zaskoczona. Lily tylko się uśmiechnęła.
- Każda z nas ma swój indywidualny zapach, który otula ją w ważnych momentach. Mój to róże, Kakyuu pachnące oliwki... a ty...
- A ja nie mam zapachu - powiedziała smutno Usagi.
- Oczywiście, że masz. Ty pachniesz bzem. - stwierdziła Lily. - Niedługo na pewno go poczujesz.
Popatrzyła w oczy Kakyuu. Ta skinęła głową. - Miłość, ta przeznaczona tobie, jest bliżej niż myślisz - wyszeptała wprost do ucha siostry.
Jak mógł ją zapomnieć? Jak mogło do tego dojść? Kiedy tylko jej oczy odzyskały barwę błękitu i otoczył ją słodki zapach róż natychmiast sobie przypomniał. To właśnie dlatego jego symbolem była róża. Ona i jej siostra były niemal identyczne. Niemal, bo Usagi miała oczy koloru nocnego nieba rozświetlonego przez księżyc i włosy przypominające stare złoto. Serenity natomiast miała oczy jak bezchmurne letnie niebo i włosy koloru lnu. Przypomniał sobie ich ostatni pocałunek. Jeszcze przed balem. Mówiła, że ma dla niego niespodziankę. Nie pojawiła się. Zamiast niej przyszła Margareta. Myślała, że uda jej się go zwieść. Sprawić, że to jej się tego wieczora oświadczy. Nie mógł pojąć dlaczego to robiła. Jednak kiedy Pałac został zaatakowany osłonił ją przed atakiem. Więcej nie pamiętał. Wstał z łóżka i poszedł do salonu, gdzie spała Lily. Z zaskoczeniem stwierdził, że oprócz Luny i Artemisa nie ma nikogo więcej. Podszedł do biurka. Zauważył migającą lampkę automatycznej sekretarki. Jakaś kobieta o miłym głosie mówiła coś w obcym języku. Nie skasował nagrania, ponieważ usłyszał imię Lily. Spojrzał na rzeczy obok telefonu. Parę kosmetyków, szczotka do włosów, paszport na nazwisko Lily de Rosengarten. Holandia. Wziął do ręki zdjęcie.przedstawiało ono parę miłych, starszych już ludzi w otoczeniu piątki uśmiechniętych młodych ludzi. Pogładził palcem podobiznę Lily. Na odwrocie napisano coś w języku, którego nie rozumiał. Nie miało to jednak żadnego znaczenia. Kochał ją tak, że to, kim była spadło na daleki plan. Wyjrzał przez okno. Świtało. W oddali zamajaczyła znajoma sylwetka. Uśmiechnął się do siebie. Jego księżniczka wraca.
no i nadrobiłam zaległości :) opowiadanie robi się co raz ciekawiej chodź muszę przyznać że trochę mnie wkurzył Mamrot tym swoim zachowaniem bo nawet kiedy odzyskał swoje prawdziwe wspomnienia to mimo wszystko powinien też pomyśleć o Usie jak ona się poczuła i w jakiej znalazła się sytuacji przez tyle czasu walczyła z wrogami pokochała go całym sercem na dodatek poznała swoją niby przyszłość i pokochała Chibiusę wierząc że to ich przyszła córka i w jednej chwili to wszystko straciła a on nawet się nie zainteresował tym jak ona teraz się czuje a Kakuyu też zachowuje się tak jakby zapomniała kto że to Usa uratowała świat przed chaosem no nic czekam więc na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuń