Pages

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 3

W Górskim pałacyku atmosfera była dziwna. Oczywiście kiedy czwórka "bohaterów" wróciła przedstawiając swoimi osobami obraz nędzy i rozpaczy, nie wiadomo było co najpierw robić: czy ochrzaniać, czy kazać doprowadzić się do porządku lub doprowadzić delikwenta do porządku, czy śmiać się z sytuacji do rozpuku. Wybrano jednak drugie rozwiązanie. Panów oddano pod opiekę Hebe i Thetis, natomiast Haruką zajęły się Hygiea i Proserpina. Melpomene w tym czasie próbowała uspokoić skołowaną piątkę dziewcząt. Po chwili w sali pojawiła się Psyche razem z Michiru, Setsuną i Hotaru. Brakowało tylko Haruki oraz panów. Dziewczęta patrzyły na siebie z niedowierzaniem.
- Iris, one chyba się rozpoznały - szepnęła Psyche.
- Nie chyba Psyche. Mam wrażenie, że wracają im wspomnienia. - Iris nie kryła zdziwienia. - Przecież Chronos zadbał o to, by nie kierowały się przeszłością.
- Tego się obawiałam. Czułam, że Ojczulek nie powiedział nam wszystkiego. - Metis była wściekła. - Jak tylko poznają swoje imiona wróci im pamięć. Zobaczycie.
W tej samej chwili Hygiea przyprowadziła naburmuszoną Harukę. Miała na sobie granatową sukienkę, a jej włosy były krótko przystrzyżone. Oczy ciskały iskry. Ku zdziwieniu wszystkich podbiegła do niej Serenity.
- Haruka! - twarz blondynki rozjaśnił uśmiech. Po chwili rzuciły się sobie w objęcia.
- Kociątko! - Haruka rozejrzała się dookoła. - Co my tu właściwie robimy?
Pytanie skierowała wprost do Iris. Ta zbita z pantałyku nie wiedziała co ma powiedzieć. Nagle jak na zawołanie pojawiła się Bellona z resztą towarzystwa. Panowie byli odpicowani na wysoki połysk, jedynie Endymion, Seyia i Diamand mieli widoczne ślady niedawnej burdy. Za nimi weszły pozostałe wojowniczki. Po sali dało się słyszeć przeciągły wyraz zachwytu, który dobiegał z siedmiu gardeł. Jedynie Haruka i Michiru nie podzielały zdania pozostałych.
- Siebie poznały, a panów już nie? - Proserpina konspiracyjnie szeptała do Fides.
- Kto wie? Może to był celowy zabieg Ojczulka. - Fides powstrzymywała chichot. - Coś mi się wydaje, że Eunomia będzie miała co robić.
Dziewczęta przypatrywały się panom, zaś panowie już mieli swoje typy. Zoisite oraz Taiki postanowili rozkochać w sobie Ami. Tu mieli małego pecha, bo postanowili podejść do niej równocześnie. Najpierw zderzyli się obliczami, a następnie żaden nie mógł wydusić z siebie słowa. Kiedy już im się to udało, zaczęli mówić jeden przez drugiego. Ami się zaśmiała, ale chwyciła każdego pod rękę i zaprowadziła w miejsce, gdzie mogli pogadać. Nephrite i Jadeite nie mieli konkurentów. Zarówno Makoto jak i Rei były jakby zarezerwowane dla nich. Z kolei do Minako w kolejce ustawiło się dwóch samców alfa - Yaten i Kunzite. Żaden nie chciał odpuścić, więc Minako po cichu odeszła od wymieniającej poglądy dwójki. Saphir tak długo rozglądał się po sali, aż wreszcie w kącie dojrzał Hotaru. Prawdziwe oblężenie przeżyła Serenity. Endymion, Diamand i Seyia nie widzieli świata poza nią. Pech chciał, że zamiast podejść do niej razem zaczęli się przepychać, co jak zwykle prowadziło do bójki, a że w pobliżu była również Haruka sytuacja robiła się niebezpieczna.
- I gdzie to twoje karne wojsko Bellono? - z kpiącym uśmieszkiem zapytała Parthenope.
- Mam wrażenie, że nie istnieje - Bellona była na skraju dzielącego cierpliwość od uczucia zgoła odmiennego. Zawołała Tethis i Hebe, po czym rozdzieliły trójkę skaczącą sobie do oczu.
- Czy wy na prawdę nie umiecie się zachować? - ryknęła Bellona. Spełniło to swoje zadanie, gdyż panowie stali karnie ze spuszczonymi głowami. Pozostali również wietrząc kłopoty ustawili się w szeregu.
- Skoro zapanował już spokój możemy przejść do rzeczy. - zaczęła swą przemowę Metis.  - Czy poza sobą pamiętacie coś z przeszłości? - skierowała pytanie do dziewcząt. Kiedy odpowiedziały jej słowa zaprzeczenia, wiedziała, że musi ich łagodnie wprowadzić w ich historię. Zaczęła opowiadać starannie pomijając wszelkie wątki miłosne. Kiedy doszła do momentu klęski po jej twarzy spłynęła pojedyncza łza. W sali panowała cisza.
- Zrozumiemy, jeżeli będziecie chciały powrócić do dawnego wyglądu. - zakończyła Metis. Po krótkich naradach każda z dziewcząt postanowiła wrócić do swojego dawnego looku.
- Hygiea, Fides, Parthenope i Leukothea wam pomogą. - powiedziała Iris. Po tych słowach dziewczęta się rozeszły. Z kolei Bellona coraz bardziej się rozkręcała jeżeli chodzi o panów.
- ... i zapamiętajcie sobie! Nie będę tolerowała podobnego zachowania!
- Bellona, daj już sobie spokój. Głową muru nie przebijesz. - Fortuna usiłowała ją przekonać.
- Karę wymyślę im ja. Ty zajmij się drzwiami, bo zaraz ktoś je rozwali. - Metis odciągała Bellonę. Kiedy ta odeszła, zwróciła się do trójki najbardziej zagorzałych miłośników walki wszelakiej:
- Stajnia. Dokładnie. Przez miesiąc. I bez żadnego "ale". - tak surowa jeszcze nigdy nie była. - Teraz możecie się rozejść. Kiedy odeszli do sali wparowała Bellona oraz para targająca jakieś rzeczy.
- Akwizytorom dziękujemy. - powiedziała Psyche.
Irene nie wytrzymała i ryknęła śmiechem.
- Bardzo śmieszne... naprawdę... - bąknęła urażona Psyche.
- Bo to jest śmieszne. Przecież to Luna i Artemis. - Irene starała się opanować, ale nie bardzo jej to wychodziło. Psyche z kolei wyglądała jakby dostała z liścia w twarz. Wyraz kompletnego zaskoczenia. Tu z kolei zaczęła się śmiać Victoria, a za nią reszta wojowniczek. Jedynie Iris była opanowana.
- Z czym przychodzicie - zapytała, wywołując tym samym kolejną falę śmiechu. - Nimi się nie przejmujcie, Jakaś głupawka ich opanowała.
Luna z Artemisem popatrzyli znacząco na siebie.
- Przysłał na Chronos. - Twarze wojowniczek patrzyły na nich z zaciekawieniem. - Sytuacja jest poważna. Cztery planety odzyskały blask.
Po tych słowach uśmiechy zamarły na twarzach wojowniczek, a w oczach pojawiło się przerażenie.
- Ojciec przysłał nas z rzeczami dla outerek. Muszą wrócić do swoich zadań. Natychmiast. - Artemis nie pozostawił złudzeń.
- Problem w tym, że nie są jeszcze gotowe... - Metis również nie miała dobrych wiadomości. - Nie możemy im teraz dać talizmanów. Nie opanowały jeszcze swojej mocy.
- Ale... Ktoś musi tam iść. Jeżeli zostawimy planety bez opieki... Jeżeli Chaos się zorientuje, to nie będzie już kogo ratować. Nawet Chronos już nie pomoże... - Lunie łamał się głos.
- Jest jedno wyjście. Cztery z nas zajmą ich miejsca, a reszta wyszkoli pozostałych możliwie szybko. - Metis zlustrowała wzrokiem towarzyszki. - Psyche, weź talizman Setsuny. Tobie nikt nie podskoczy przy Drzwiach Czasoprzestrzeni. - Psyche wzięła talizman w kształcie główki od klucza i stanęła z boku. - Egeria, Zwierciadło Wód, Bellona - Miecz Niebios. Pozostała jeszcze Kosa Ciszy...
- Ja ją wezmę. - powiedziała Irene. - Ale tylko samą Glewię. Kostur zostawię na razie Hotaru.
- Irene jesteś pewna? - zapytała lekko przerażona Iris.
- Tak. Zaufajcie mi. Ostatecznie bardziej od wojny cenię pokój, więc użyję jej tylko w ostateczności. - wzięła srebrne ostrze w kształcie litery G i podeszła do pozostałej trójki.
- Powodzenia - krzyknęły Victoria i Fortuna, zanim rozpłynęły się w powietrzu.
Metis popatrzyła na przybyszy.
- Wracacie do Ojczulka?
- Nie, zostajemy tu z wami - Artemis się uśmiechnął. - Chyba możemy wam się przydać.
Po tych słowach ruszyli wgłąb pałacyku.

Chronos wreszcie zasnął. Rea odetchnęła z ulgą. Oprócz nich nie było nikogo. Podeszła do okna. Cztery planety odznaczały się wyraźnie na tle ciemnej przestrzeni.
- To była kaszka z mleczkiem. - Zaśmiała się Rea. Zważyła w dłoni cztery kule. Każda z nich miała inny kolor: czerwony, zielony, niebieski i żółty. Popatrzyła w kierunku ziemi. Otworzyła okienko i cisnęła w jej kierunku kule.
- Mam nadzieję, że tym razem mnie nie zawiedziecie - krzyknęła za nimi. - Jeżeli im się nie uda,to marny nasz los Chaosie... - wyszeptała, po czym zamknęła okienko i wyszła.

____________________________________
Zacznę w tym oto miejscu małe przedstawionko, bo na pewno zastanawiacie się kim są nowe wojowniczki.
Jako  pierwsza wystąpi Sailor Metis:
Asteroida opiekuńcza: Metis
Symbol: 9 Metis symbol.svg
Położenie: dziewiąta planetoida Pasa głównego planetoid pomiędzy Marsem a Jowiszem
Imię: Metyda
Moc: rozsądek
Kolory: czerwony i czarny
Głównodowodząca (razem z Iris) misji powierzonej przez Chronosa.

Kolejna to Sailor Iris:
Asteroida opiekuńcza: Iris
Symbol: 7 Iris Astronomical Symbol.svg
Położenie: siódma planetoida Pasa głównego planetoid pomiędzy Marsem a Jowiszem
Imię: Iryda
Moc: tęcza oraz konkretne oznajmianie rzeczy ważnych
Kolory: wszystkie, ale najbardziej lubi odcienie fioletu
Głównodowodząca (razem z Metis) misji powierzonej przez Chronosa. Bardziej pobłażliwa od partnerki.

3 komentarze:

  1. groźna końcówka :D ale mi się podoba :)
    martwię się jak wszystko się potoczy - takie tam moje subiektywne i osobiste obawy.
    Podoba mi się Twój styl :D naprawdę trudno znaleźć coś dobrego teraz... Dlatego obawiam się pewnego obrotu sprawy, który uniemożliwi mi czytanie =.= Ale to już moje zmartwienie mniejszościowe ;)
    Powodzenia w pisaniu i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super i śmiać mi się chciało z panów hahaha Ami i Mina myślę że jakoś sobie poradzą z dwójką amantów bardziej współczuję Serenity trzech panów i na dokładkę Haruka w ich pobliżu hahaha nie będzie dziewczyna miała lekko jestem bardzo ciekawa kogo w tym opowiadaniu z tej trójki wybrałaś dla niej ech bo moimi ulubieńcami są Seyia i Diamand na równi no i końcówka trochę mnie zaintrygowała Rea po stronie chaosu no no czekam więc z wielką niecierpliwością na ciąg dalszy i pozdrawiam :))))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystko. Trzeba przyznać, że cała historia nieźle się zapowiada. Powiem jeszcze tak...z początku Rea wydawała mi się spoko, ale po tym ostatnim akapicie już jej nie lubię. I mam dziwne wrażenie, że te cztery kule to te cztery czarodziejki co się "nie odrodziły". No nic. Czekam na więcej. Życzę duuuuuuuuuuuużo weny i pozdrawiam ogniście Księżycowo.

    P.S.
    Zapraszam też do siebie XD

    Sylena

    OdpowiedzUsuń