7 lat później
- Są już duże. Ale czy wystarczająco, aby im dać kryształy planetarne? Metis zważyła je w dłoniach. Pięć kryształów odrodzonych dzięki mocy Galaxii i umiejętnościom Chronosa. Popatrzyła przed siebie. Księżycowy Pałac wyglądał zjawiskowo. Wychowywały się wspólnie, jak siostry, mimo, że nie były nimi. Każda inna. Każda miała inną opiekunkę: Ami zajmowała się Egeria, Rei opiekowała się Astraea, Makoto była podopieczną Flory, Minako ulubienicą Fides. Najważniejszą w tym gronie - Serenity opiekowały się Irene i Victoria. Metis zamyśliła się. W tej samej chwili stojąca obok niej Iris powiedziała:
- Mają dopiero po pięć lat, a ich Gwiezdne Ziarna mają już niesamowity blask.
- Właśnie dlatego Chronos kazał Rei zrobić tą barierę otulającą każdą z planet. Martwię się tylko o Junonę, Pallas, Westę i Ceres. Jeżeli i one się odrodzą, a to jest bardzo możliwe, nie będą miały żadnej ochrony. My z kolei nie możemy tego sprawdzić.
- Chronos na pewno i o tym pomyślał Metis. Poszukajmy lepiej Melpomene i przekażmy jej kryształy.
Poszły więc alejką, nad którą górowała pergola z różnymi gatunkami pnączy. Pomiędzy słupkami było widać radosną zabawę dziewczynek: Egeria czytała Ami jakąś książkę, Astraea i Fides grały w piłkę z Rei oraz Minako, Flora i Makoto jak zwykle grzebały w ziemi, a Victoria z Irene jak zwykle szukały Serenity, która uwielbiała się chować. Uśmiechając się pod nosami weszły do Pałacu, gdzie od razu przywitała je Melpomene.
- Witaj Mel. Przynosimy ci... - zaczęła Metis, ale Melpomene przerwała jej machnięciem dłoni.
- Wiem z czym przybywacie. Też uważam, że jeszcze na to za wcześnie. - wzięła kryształy z rąk Metis, po czym włożyła je do szklanych gablotek. - Dostaną je w odpowiednim momencie. Nie martwcie się.
- A jak one się rozwijają? - zapytała Iris.
- Są bardzo rozwinięte jak na swój wiek. Obawiam się, że zarówno z nimi, jak i z pozostałymi może dojść do sytuacji takiej, jak z Hotaru przed walką z Galaxią. Najbardziej martwię się o Serenity. Już teraz ucieka, boję się pomyśleć co będzie jak...
- Nie martw się na zapas Mel. Może nie będzie tak źle - Metis Podniosła się z krzesła, na którym siedziała. - Musimy już uciekać, jeszcze dwa pałace przed nami.
-Do następnego razu Mel - uśmiechnęła się Iris, po czym razem z Metis zniknęły w promieniach światła.
Przeniosły się na Ziemię do Pałacyku położonego nad brzegiem morza. Mieszkały w nim Sześcioletnie Haruka, Michiru, Setsuna i Hotaru, pod czujną opieką Parthenope, Proserpiny, Psyche i Leukothei. Nadzór nad nimi sprawowała Hygiea.
- Ojczulek Chronos nas czymś uraczył Iris? - Hygiea zapytała zaskoczoną wojowniczkę. Ta wystraszona wypuściła z ręki cztery kryształy. W ostatniej chwili złapała je Fortuna, która również zjawiła się nie wiadomo skąd. Stały na balkonie opierając się o balustradę i obserwując baraszkującą w wodzie ósemkę.
- Dasz je im? - zapytała Metis.
- Dam je im w najbliższym czasie. - Hygiea wyciągnęła przed siebie dłoń, w której miała kryształy. - Są już wystarczająco dojrzałe, żeby je udźwignąć, ale oczywiście dalej będą pod naszą opieką.
- Czy tez obserwujecie ich przyspieszony rozwój? - zapytała Iris.
- Tak. Mam nadzieję, że Eunomia zadba z kolei o ich rozwój uczuciowy, bo jak na razie z nim krucho... - Hygiea popatrzyła znacząco w kierunku Psyche.
- Właśnie gdzie ona jest? - zastanawiała się Metis.
- Eunomia? Jak zwykle ruszyła w świat swatać samotne duszyczki - ze śmiechem odparła Fortuna. - Czy wiecie coś o Junonie, Weście, Ceres i Pallas?
- Niestety, Ojczulek odciął nas od informacji - Iris spuściła głowę. - Mam nadzieję, ze jak się odrodzą, to nic im się nie stanie...
- Na pewno Iris - Hygiea położyła rękę na jej ramieniu. - Dadzą sobie radę.
- Tymczasem musimy zobaczyć co u naszych chłopaków - Metis wzięła za rękę Iris i rozpłynęły się.
W Górskim Pałacyku trwała bitwa. Sześciu siedmiolatków toczyło pojedynki. W ostatnim mierzył się Diamand z Endymionem. Walka była na tyle wyrównana, że sędziująca te zawody Thetis musiała ogłosić remis. Ani Srebrnowłosy, ani brunet nie byli z tego powodu specjalnie zadowoleni. Nie miało to jednak żadnego znaczenia - Thetis była nieugięta. Odebrała całej szóstce broń i wysłała ich do Amphitrite. W czasie gdy Diamand,Saphir, Endymion, Seyia, Taiki i Yaten dołączali do siedzących w siodłach Jadeite, Zoisite, Nephrite i Kunzite, do Pałacyku przybyły Metis i Iris.
- Dalej sprawiaja problemy? - Metis skierowała to pytanie do Bellony.
- Tak, zwłaszcza Diamand, Endymion i Seyia skaczą sobie do oczu. Na szczęście Hebe i Thetis trzymają ich krótko.
- Mamy kryształu dla chłpoców. Niestety, są tylko trzy.. - Iris wyciągnęła przed siebie zawiniątko z kryształami.
- Złoty, Szafirowy i... Pełowy? Jesteście pewne, że Ojczulek Chronos niczego nie pomieszał? - zapytała zdziwiona Bellona. Przecież Diamand miał...
- Wszystko się zmienia Bellono. Diamand kiedyś żałował swoich czynów i zostało mu to teraz wynagrodzone. - powiedziała Metis.
- A co z pozostałą siódemką? - do rozmowy włączyła się Hebe.
- Tutaj jest inny problem. Kryształy Seyi, Taikiego i Yatena po pierwsze były związane z osobą Księżniczki Kakyuu, której nie udało się odrodzić, a po drugie... były to kryształy wojowniczek, a nie wojowników. Może kiedyś Ojczulek coś wymyśli... - Metis wyjaśniała im problem.
- Co do pozostałej czwórki, to w przeszłości jak i teraz są oni nierozerwalnie związani z Endymionem, ale nigdy nie mieli kryształów wojowników. Możecie im natomiast zrobić talizmany z kamieni odpowiadających ich imionom - wtrąciła z kpiącym uśmieszkiem Iris. Nagle z oddali dało się słyszeć odgłosy awantury.
- To my już pójdziemy... -Metis i Iris rozpłynęły się w powietrzu. Bellona, Hebe i Thetis poszły natomiast rozdzielić walczących chłopców...
Chronos wyglądał przez okienko. Cały Układ Słoneczny był spowity w ciemnościach. Popatrzył na Pas Asteroid - odkąd kazał Rei otulić je wszystkie barierami tłumiącymi ich blask nie było widać kompletnie nic. Żadnego błysku, żadnego nawet najmniejszego światełka. Kątem oka zauważył powracające Metis oraz Iris.
- Jak się nasze dzieciaki sprawują?
- Dobrze. Zaskakująco szybko się rozwijają. Ich Ziarna lśnią tak, jak jeszcze nigdy nie lśniły... - Iris z niepokojem patrzyła starcowi w oczy.
- To dobrze Iris. Możecie być spokojne. Bariera opadnie dopiero wtedy, kiedy będą w stanie podjąć walkę z Chaosem i ją wygrać. Do tego czasu są bezpieczne.
Starzec wyjrzał jeszcze raz przez okienko.
- Na razie masz przewagę, Chaosie. Ale już niedługo...
Ciekawie się zapowiada opowiadanie. Czekam na więcej. Pozdrawiam Serena
OdpowiedzUsuńZaskakujący początek :) Więcej powiem jak pojawi się rozdział 2 ;) Pozdrawiam Anyżkowavenus
OdpowiedzUsuńja też jestem ciekawa jak to pociągniesz więc czekam na ciąg dalszy :))) mam nadzieję że tym razem mój komentarz się pojawi :) fanka 12
OdpowiedzUsuń