Pages

wtorek, 27 lutego 2024

-2-

 Mouse

Jej słowa docierały do mnie jak przez mgłę. Zupełnie jak gdyby ktoś owinął mi głowę watą. Zderzenie z rzeczywistością było jednak dość brutalne. Ktoś włożył mi do rąk tacę z kieliszkiem jakiegoś płynu i kazał go komuś podać. Stałam jak wryta w podłogę. Ktoś mnie szturchał, ktoś wrzeszczał, inny się śmiał. W końcu jakoś udało mi się znaleźć właściwą osobę. Podziękowała i zapytała o moje imię. W głowie miałam pustkę. Nie pamiętałam niczego. Tylko te słowa To Twoja szansa, nie zmarnuj jej i pokaż wszystkim, że nie wolno Cię ignorować... Osoba przy stoliku uśmiechnęła się, powiedziała, że dostanę nowe imię i moc o ile do niej dołączę. Zgodziłam się. Był tylko jeden warunek...

Papillon

Kiedy otworzyłam oczy leżałam na czymś, co chyba kiedyś było łąką. Teraz w każdym razie było doszczętnie spalone. Dookoła fruwały fragmenty czegoś kolorowego. Obok mnie zaś drzemało małe dziecko.  Byłam skołowana. Nie wiedziałam, co się właściwie dzieje. Nagle zobaczyłam parę złotych butów i ich złotooką właścicielkę. W dość brutalny sposób zapytała, co robię na jej ziemi i jak właściwie się nazywam. Nie wiedziałam. Na pytanie o dziecko, również nie potrafiłam udzielić odpowiedzi. Pokiwała z dezaprobatą głową. Zaproponowała mi jednak, że za spełnienie jej jednego warunku, dostanę wszystko, czego będę potrzebować. Nie miałam wyjścia...

Crow

Leciałam. Jednak nie niosły mnie skrzydła. Nie miałam ich. Dookoła mnie wirowały czarne pióra, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego. Ba, nie miałam pojęcia kim jestem. Kiedy pióra opadły, okazało się, że nie jestem sama. Oprócz mnie na tej byłej leśnej polanie, była jakaś wojowniczka. Nie byłam zainteresowana rozmową, więc oddaliłam się w przeciwnym kierunku. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy znowu zobaczyłam ją przed sobą. Chwilę trwało, zanim zrozumiałam, że od niej nie ucieknę. Powiedziała, że podziwia moją determinację i wytrwałość. Dokładnie takiej wojowniczki potrzebowała. Mogłam się nią stać pod jednym warunkiem...

Nyanko

Pustkowie. Nic innego mnie nie otaczało. Nie było niczego i nikogo. Nikt nie odpowiadał ani na miauczenie, ani na dźwięk dzwoneczka. Szłam więc przed siebie, mając nadzieję na spotkanie kogoś. Kogokolwiek. W końcu, kiedy już się poddałam, pojawiła się ona. Była miła i współczująca. Niestety, nie rozumiała ani miauczenia, ani dzwoneczka. Popatrzyła z politowaniem na moje próby i powiedziała, że przecież mogę mówić tak samo,ja ona. Kiedy okazało się, że ma rację, zaproponowała mi współpracę. Ona zrobi ze mnie potężną wojowniczkę, a ja spełnię tylko jedno jej życzenie...

Siren

Woda. gdzie nie spojrzeć, otaczała mnie. Przyjaciel czy wróg? Bałam się jej. Jeszcze bardziej bałam się prawdy o sobie. Kompletnie nie mogłam przypomnieć sobie, kim jestem i skąd się tu wzięłam. Na szczęście, a może nieszczęście nikogo oprócz mnie nie było. Z jednym wyjątkiem. Jej postać mieniła się tak, że wręcz oślepiała. Głośno się śmiała, kiedy nie umiałam się jej przedstawić. Powiedziała, że dowiem się wszystkiego o sobie, jeżeli tylko spełnię jej mały warunek...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz