Muzyka tu.
Po długich i ciężkich próbach wreszcie mi się udało coś napisać i skończyć ;)
_______________________________
Był piękny, słoneczny dzień. Słońce lśniło wysoko na niebie, a jego promienie odbijały się w wieżach Kryształowego Pałacu. Był to idealny dzień na piknik...
Patrzyła z zaciekawieniem na swojego męża i kilkoro dzieci. Zoisite coś im zawzięcie usiłował wytłumaczyć. Uśmiechnęła się. Ze strzępków rozmów wywnioskowała, że każde z nich miało zgoła odmienne zdanie w kwestii reguł gry. Oczywiście najwięcej do powiedzenia miała Mała Dama. Jej mąż był jednak nieustępliwy. W tłumie wyłowiła dwie buzie. Owoce ich miłości. Pięcioletni synek, który odziedziczył po niej mądrość i ciemne włosy oraz jego o rok młodsza siostrzyczka, równie nieustępliwa jak jej ojciec z burzą złocistych loczków. W końcu cała zgraja doszła do porozumienia. Piłka szybowała nad głowami dzieci, a jej mąż w końcu zajął swoje miejsce. U jej boku...
Wydawać by się mogło, że rozpalenie ogniska dla niej to powinna być pestka. W normalnych warunkach była. Z tym, że teraz ostatnio działający jej na nerwy mąż stał tuż obok niej. Poczuła zgoła inny ogień... W końcu jednak ciche burczenie w brzuchu i mocny kopniak w nerkę zmusiła ją do działania. Postanowiła nie zwracać uwagi na Jadeite. Zresztą ich ognistowłosa córka postanowiła skupić na sobie uwagę rodziciela. Uśmiechnęła się. Cóż, telepatia działał bez zarzutu. o chwili zapatrzyła się w ogień. Dzisiaj nic nie widziała. Wszystkiego dowiedziała się podczas ich spotkania po odrodzeniu. Widziała wtedy dokładnie ten moment. On gładzący ją po wydatnym brzuchu i ich córka bawiąca się w blasku słońca...
Przygotowanie wałówki dla takiej gromady było nie lada wyzwaniem. Musiała uwzględnić wszystko. Dosłownie wszystko. Po tym uwzględnianiu wyszło na to, że musiałaby wziąć co najmniej ciężarówkę. W kocu z pomocą przyszedł jej ukochany mąż. Nephrite tylko spojrzał na listę, po czym podarł ją na kawałki. Stwierdził również przytomnie, że i tak zjedzą to, co im da. Musiała przyznać mu rację. Patrzyła teraz na ciemnowłosego chłopca o oczach koloru nefrytu, który usiłował kopnąć piłkę. Jak na niespełna dwulatka wychodziło mu to całkiem sprawnie. Oczywiście asekurował go w tym jego ojciec. Uśmiechnęła się do nich znad deski do krojenia. Nephrite porozumiewawczo mrugnął okiem, a ich syn obdarzył ją najpiękniejszym uśmiechem na świecie...
Tego dnia mogła wreszcie odpocząć. Tego dnia ie była dowódcą. Tego dnia mogła być sobą. Popatrzyła w oczy męża. Wyczytała w nich pełne przyzwolenie. Uśmiechnęła się radośnie. Odczekała chwilę, aż jej ślubny wyjdzie do drugiego pokoju i przejrzała się w lustrze. Pogładziła się po płaskim jeszcze brzuchu. Zdecydowała, że Kunzite dowie się o tym dziś wieczorem. Jeszcze tylko ona będzie się cieszyła tą tajemnicą. Kiedy wyobraziła sobie jego minę parsknęła śmiechem. I chyba właśnie ten śmiech sprowadził go z powrotem do niej. Jeszcze raz popatrzyła w te stalowe oczy, po czym ich usta złączyły się w pocałunku...
Były wszystkie. No niemal wszystkie. Jedna z nich musiała odpokutować swoje winy w samotności. Serenity westchnęła. Wiedziała jednak, że i ona niedługo znajdzie się między nimi. One odnalazly szczęście i w głębi serca wiedziała, że i Setsuna je odnajdzie. Tymczasem postanowiła nie martwić się smutnymi rzeczami. Dziś był dzień szczęścia i radości. I właśnie to zamierzała zrobić. Burze się skończyły i wyszło słońce...
bardzo ciekawe i szczęśliwe zakończenie :) dzięki za to opko :)pozdrawiam fanka 12
OdpowiedzUsuńMega przyjemnie :D
OdpowiedzUsuńSuper! :) Marta
OdpowiedzUsuń