Chyba jednak powrót do Promyka to było porwanie się z motyką na słońce... Cóż, opko znowu wędruje na półkę.
Wracamy do mniej archaicznych opowiadań.
Muzyka tu.
___________________________
Coś się wydarzyło. Czuła to. Zupełnie jakby cienka nić łącząca ją i Zoisite została zerwana. Ale to niemożliwe. Przecież obiecał... Wyjrzała przez okno. Wydawało się jej, że widzi jego oczy, tak bliskie, a jednocześnie jakieś inne. Dopiero po dłuższej chwili to zrozumiała. Był wrogiem. Łzy spływały strumieniem po policzkach. Nie mogła z nim walczyć, nawet jeżeli chodziło o Serenity. Po prostu nie mogła. Był już tak blisko... Zamknęła oczy. Poczuła jeszcze jego oddech na policzku. Krótki ból, potem nicość...
Uśmiechała się do swojego odbicia w lustrze. Mierzyła właśnie nową suknię. Bal, zaproszenie, Endymion i jego wierna straż. Uśmiechnęła się szerzej. Jadeite. Tak, byli dla siebie stworzeni. Nie to, że był jej przeciwieństwem. Zwyczajnie, kochali się do szaleństwa. Nagle kątem oka zobaczyła jego sylwetkę za sobą. Już miała się odwrócić i go pocałować, lecz zauważyła, że coś jest nie tak. Oczy zwykle tak jasne, były teraz niczym burzowe niebo. Uśmiech zamarł jej na ustach. W jego dłoni coś błysnęło. Ogarnęła ją ciemność...
Przez żołądek do serca. Taka była ostatnio jej dewiza. Przygotowywała właśnie ulubione danie Nephrite. Gotowała podśpiewując w takt znanej melodii. Kończyła doprawiać, kiedy usłyszała obok siebie znajome chrząknięcie. Zaskoczona pobiegła zdjąć fartuch i przynieść talerze. Cieszyło ją to, że zjedzą razem. Kiedy już wróciła i nałożyła jedzenie, zauważyła, że coś jest nie tak. Ani razu się nie odezwał. Nie przyniósł jej żadnej róży, tak, jak to zawsze robił. Patrzył na nią obcym wzrokiem z demonicznym uśmiechem na twarzy. Wystraszyła się. Chciała uciec, ale nie mogła zrobić ani jednego kroku. Widziała tylko wiązkę mocy w jego dłoni. Później poczuła tylko krótki ból...
Już wiedziała. One zginęły, a ich ukochani stanowią śmiertelne zagrożenie. Dobyła świętego miecza oraz wspomogła się swoim łańcuchem. Po kolei pomściła swoje towarzyszki. Nie zważała na łzy lecące po policzkach. Tak trzeba było zrobić. Został już tylko jeden. Czuła, jak powoli pęka jej serce. Zdawała sobie sprawę, że nie może tego nie skończyć. Już z daleka widziała jego ukochaną twarz, teraz wykrzywioną w jakimś grymasie. Lekko zadrżała jej ręka, serce biło mocno. Jakimś cudem potrafiła je uciszyć. Patrząc w jego twarz, zadała mu cios. Nie wiedziała jednak, że używa broni obosiecznej...
Widziała to wszystko, co się dzieje. Endymion próbował jeszcze przemówić im do rozsądku, jednak ona wiedziała, że to się zda na nic. Widziała ich twarze, ich oczy owładnięte czymś nie do opisania. Wiedziała, że nie zostało im wiele czasu. Właściwie była przekonana, że nie zdążą nawet się pocałować. Jak się okazało, miała rację. Pomyślała, że to niemożliwe, żeby ta miłość się tak skończyła. Nie chciała patrzeć na swoich bliskich, którzy podobne jak ona stracili coś najważniejszego dla siebie. Wybór mógł być tylko jeden...
rozdział niesamowity pełen emocji :) fanka 12
OdpowiedzUsuńprzygnębiająco dziś... ale fajnie, tylko że smutno...
OdpowiedzUsuń