Pages

piątek, 26 grudnia 2014

19. Kwestia zaufania

Tak, jak już pisałam nie skończyłam wątku Nehelenii.

Jutro sobota, lecz nie będzie kolejnego rozdziału Lustra. Zamiast tego będzie pierwszy rozdział Cudownych dni. Lustro pojawi się w niedzielę (ostatni rozdział) i wyjątkowo w ciągu tygodnia (epilog). W weekendy zaś będzie można śledzić losy Minako oraz spółki w nowym opowiadaniu. Dla przypomnienia prolog jest tu.

Konkurs związany z opowiadaniem Obietnice jest nadal aktualny. Czekam na odpowiedzi :)

Miłej świątecznej lektury :)
____________________

Adam ciągle mi o tym przypominał. Ale jak zawsze go nie słuchałam. Przypominał mi o trzech kwestiach: 
Po pierwsze: to Serenity, a teraz Usagi musiała się zmierzyć ze starymi i nowymi wrogami. Ja zaś nie mogłam w żaden sposób ani czegokolwiek jej podpowiedzieć, ani tym bardziej pomóc. To, że teraz wszystko widziałam i znajdowałam się w swego rodzaju "poczekalni" wcale nie oznaczało tego, że nie jestem martwa. Było wręcz przeciwnie...
Po drugie: nie należało zadręczać się przeszłością. Było, minęło i nic się już tam nie zmieni. Nie ma sensu rozpamiętywać. Łatwo mu było mówić...
Po trzecie: kwestia zaufania. Musiałam się tego nauczyć, co wcale nie było łatwe, zważywszy na moje doświadczenia. Chodziło jednak o moją córkę...

Selena widziała, że było ciężko. Nowy sprzymierzeniec, ale również nowy, potężny wróg. Nie spodziewała się, że zaatakuje on w sny i marzenia. Paradoksalnie to właśnie te ataki przebudziły moce wojowniczek. Dzięki temu stały się dużo bardziej wyczulone na zagrożenia i mogły bardziej efektywnie bronić Serenity. Zresztą sama Usagi zmieniła swoje nastawienie do walki. Zupełnie jakby wiedziała, po jak kruchym gruncie stąpa. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie przypadek wojowniczki Wenus. Właśnie Minako po raz pierwszy skłonił Selenę do zastanowienia się nad słowami Adama...

Zaufanie. Minako i Artemis. Tak, ta para doskonale mi uzmysłowiła błąd w moim dotychczasowym myśleniu. Kiedy zobaczyłam jak Wenus cierpi z braku swojej mocy przemiany, zrobiło mi się jej autentycznie żal. Nie rozumiałam w tamtej chwili Artemisa, który przyjmował to ze stoickim spokojem. Do tej pory nie mam pewności,czy wiedział co się stanie. Chyba nie miał aż takiej mocy. W końcu okazało się, że na przywódczynię straży przybocznej mojej córki czeka test.Sprawdzian z zaufania. Wiem, że ja bym go oblała. No bo jak można zaufać kotu jedną ręką trzymając się brzegu, a pod sobą mając niemal przepaść? Jednak Minako go zdała celująco. W nagrodę otrzymała kryształ Wenus, swoje moce i uśmiech Artemisa w jego ludzkiej postaci. Dzięki nimjuż wiedziałam, gdzie leży przyczyna mojego braku zaufania...

Walka nabierała tempa. Nehelenia nie miała skrupułów. Zaatakowała wszystkich bez wyjątku. Najmocniej przeżywał to Mamoru. Jego los związany bezpośrednio z Elisionem i Heliosem niemal doprowadził go do śmierci. Jednak był też ktoś, kto mu pomógł. Po raz kolejny Selena oglądała akt miłości, wiary i zaufania w wykonaniu swojej córki. Być może właśnie dzięki temu doszło do ostatecznej walki. Tym razem ofiarą Nehelenii stała się ona sama. Przypomniała o swoich odwiedzinach zaraz po urodzeniu Serenity i o klątwie, którą wtedy rzuciła. Teraz z kolei postanowiła ją dokończyć. Wystarczył moment nieuwagi i srebrny kryształ znalazł się w jej dłoniach...

Wydawało mi się, że wszystko jest stracone. Bezpowrotnie. Wiedziałam, że bez kryształu Serenity po prostu umrze. I po raz kolejny to zobaczyłam Zaufanie. Tym razem w wykonaniu Usagi i Mamoru. Jej moc była niewiarygodnie wysoka. Nie tylko odzyskała kryształ, ale i wskrzesiła do życia przedmiot, który jak się wydawało został bezpowrotnie utracony. Dzięki niemu nie tylko zebrała moc potrzebną jej do przemiany w jej ostateczną formę, ale również dała ją pozostałym. Kiedy okazało się ostatecznie, gdzie był ukryty kryształ ziemi, pokonanie Nehelenii stało się faktem. Muszę to przyznać - poczułam smutek. W końcu była moją siostrą. Po chwili jednak wydarzyło się coś, co sprawiło, że poczułam dumę. Moja córka została królową. Na razie nieoficjalnie, ale nie zmieniało to faktu, że połączone swiatła kryształów lśniły niewiarygodnie. W końcu nie bałam się jej zaufać. W tej samej chwili zdarzyło się jednak coś, co na nowo obudziło mój niepokój. Śmiech. Doskonale go znałam. Jeżeli oznaczał to o czym myślałam, to Serenity czekał najtrudniejszy sprawdzian w życiu. Sprawdzian, który zachwieje wszystkimi wartościami, jakimi się kierowała...



1 komentarz:

  1. A ja nigdy nie mówiłam, że skończyłaś wątek Neheleni :P Bo to oczywiste było, przecież nie było zakończenia walki z nią tak jak teraz :P
    Naprawdę podziwiam to, że piszesz z takiego punktu widzenia. Świetny jest ;)
    Uczepię się jednak czegoś - za dużo razy rzuciło mi się w oczy "w wykonaniu"... Niby tylko dwa razy, ale dość blisko siebie xD Wiem, ja ostatnio też miałam dużo powtórzeń xD

    Wciąż myślę nad wyzwaniem dla Ciebie ;) Coś mi chodzi po głowie, ale sama chciałabym się z tym zmierzyć zanim ty byś to zrobiła, dlatego wciąż szukam pomysłu ^^

    OdpowiedzUsuń