Wiedziała, że ten moment musi w końcu nadejść. Musi się pożegnać ze swoją malutką ślicznotką. Nadała jej imię, ale zachowała je dla siebie. I dla Endymiona. Nie mogła i nie chciała go nawet głośno wypowiedzieć, Nie chciała się z nią rozstawać, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia. Tylko tak można było choćby spróbować przywrócić dawny porządek. Widziała, że Usagi przygotowuje się do misji. Starała się jak najbardziej upodobnić do niej. Wiedziała, że tym razem ona zostanie w swoim ciele. Widziała, jak wyjmuje z broszki srebrny kryształ i pozwala mu wniknąć do serca. Tak było bezpieczniej. Nie patrzyła na nią. Mamrotała pod nosem jakieś słowa. Dopiero po chwili Serenity zorientowała się, że równie dobrze mogłaby patrzeć w lustro. Wyglądały identycznie. Teraz już do koca zrozumiała jej zamiar...
Usagi bez słowa wzięła zawiniątko z rąk Serenity. Widziała w jej oczach smutek, ale i całkowite zrozumienie. Cieszyła się z tego. Wyszła do saloniku, gdzie natychmiast otoczył ją wianuszek zatroskanych dziewcząt. Jedynie Mamoru nie dał się zwieść pozorom. Może i wyglądała jak Serenity, ale nią nie była. Z szelmowskim uśmiechem podeszła do niego i pocałowała. Wszyscy patrzyli na nich w osłupieniu. Dopiero, kiedy z sypialni zaczęło dobiegać cichutkie łkanie, zrozumieli. Teraz już wiedziała, że plan się powiedzie. Musiała się jeszcze tylko trochę potargać po lesie i zmyślić na poczekaniu jakąś historyjkę. Miała nadzieję, że Diamand da się nabrać. Po jej wyjściu wszyscy mieli znaleźć się na zamku, a domek miał przedstawiać obraz nędzy i rozpaczy. Nie odwracając się za siebie ruszyła do Diamanda.
Musiał przyznać, że tego się nie spodziewał. Kiedy zerknął na ziemię, do gniazdka, w którym mieszkali, był mocno zaskoczony. Endymion z obłędem w oczach demolujący ich lokum... Serenity nie było. Pozostali uciekali w popłochu. Upił trochę wina z lampki. Nie miał pojęcia, co się stało. Starał się ją namierzyć wszelkimi sposobami, jednak nie umiał. Nie wiedział, gdzie jest. Coś drgnęło na dnie jego serca. Pomyślał, że może czas dopuścić do głosu tą opiekuńczą stronę swojej natury? Ostatecznie oprócz tego, że jej pragnął, przecież ciągle był w niej zakochany...
Kiedy stanęła przed portalem, postanowiła zerknąć na dziewczynkę, która właśnie się obudziła. Spojrzała na jej buzię. Nie, to w żadnym wypadku nie mogła być Chibiusa. Miała jednak wrażenie, że ją skądś zna. I to bardzo dobrze zna... To jej dało do myślenia przez długą drogę do księżycowego pałacu...
za mało ja chcieć więceeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej :))))))))))))) fanka 12
OdpowiedzUsuńNo to się zacznie :D Też chcę już dalej :D
OdpowiedzUsuńi ciekawe skąd Usagi zna małą ^^
Usuń