Patrzyłam na to wszystko z rosnącym niedowierzaniem. Usagi była zupełnie inna niż Serenity. Owszem, istniały podobieństwa, jak na przykład lęk przed walką. Wręcz niechęć do niej. Jednak były także różnice. Podstawową była odwaga. Ta dziewczyna potrafiła wziąć na siebie nie tylko ogromną odpowiedzialność, ale i przeciwstawić się wrogowi. Zaskoczyło mnie to. Choć z drugiej strony może tak na prawdę nie znałam Serenity...
Luna przebudzała kolejne wojowniczki. Selena cieszyła się z tego. Widziała powoli rodzącą się wielką przyjaźń. Chyba właśnie tego chciała. Każda z nich była inna od swojego pierwowzoru. Ami mądra i ostrożna, zupełnie nie wykazywała cech przywódczych tak, jak w Srebrnym Milenium, gdzie potrafiła przywołać swoje towarzyszki do porządku. Rei z kolei była przekorna i skryta. Z ekstrawertyczki stała się introwertyczką. Zostało jej tylko przewidywanie. Makoto znów zyskała na sile fizycznej. Teraz to nie ona była mózgiem operacji. Zyskała jednak otwartość, jakiej nie posiadała. Najmniej zmieniła się Minako. Jak zwykle przebojowa i przywódcza. No może trochę zbyt porywcza. W każdym razie im więcej Selena je obserwowała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że postąpiła słusznie...
Pewnej nocy stało się coś, co nie powinno się stać. Przynajmniej nie w taki sposób. On nie miał zginąć. Nie po raz kolejny i nie w jej obronie. Czułam, jak grunt osuwa mi się spod nóg. Widziałam jej przebudzenie. Moja Serenity. Teraz już pamiętała. Nie miałam pojęcia, że jej łzy przywołają Srebrny kryształ. Ten prawdziwy. Czułam jak moc mojego kamienia maleje. Wiedziałam, że niedługo nic z niego nie zostanie. W pewnym momencie znów zaczął iskrzyć. Z niedowierzaniem popatrzyłam na Serenity. Jej kryształ jakby zgasł. Już wiedziałam, że muszę się z nią spotkać i przekazać kilka istotnych informacji...
Selena postanowiła nie czekać. Wykorzystując resztkę swojej mocy skierowała swoje myśli do swojego zniszczonego pałacu. Wiedziała, że przyjdą. I rzeczywiście. Od razu skierowały się w pobliże ruin kryształowej wieży. W miejsce, gdzie po śmierci księżniczki spoczywał bezczynnie miecz mający ją chronić. Tylko przywódczyni jej ochrony mogła go wyjąć. Kiedy Minako to zrobiła niemal natychmiast pojawił się przekaz od Seleny. Wiedziała, że najpierw trzeba uspokoić dziewczęta. Zaraz po tym pokazała im niemal całą historię Srebrnego Milenium. Widziała uśmiechy na ich twarzach, które po chwili zmieniły się w zaskoczenie. Tak, przypomniały sobie uczucia, które żywiły do czterech obrońców księcia. Serenity zaś koniecznie usiłowała dowiedzieć się co się stało z kryształem i Endymionem. Selena mogła powiedzieć jej tylko tyle, że on żyje, a kryształem sterują jej uczucia...
Widziałam ją. Dalej była tak śliczna, jak widziałam ją ostatni raz przed śmiercią. Jednak musiałam do tego całego obrazka dodać jeszcze jedną cechę. Była silna. Niesamowicie silna. Ja z kolei byłam bardzo słaba. Ten przekaz niemal wykończył moje siły. Cieszyłam się jednak, z tego spotkania.Miałam nadzieję, że zapamięta mnie taką, jaką byłam dzisiaj. Nie chciałam, żeby sobie przypomniała tamtą Selenę, którą byłam. Teraz z tą nadzieją pozostało mi już tylko czekanie...
czytając ten rozdział mam wrażenie jakbym oglądała 10 odcinek SMC :) ale bardzo fajnie czyta się to opko :) więc czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak przedmówczyni - w głowie mam obraz 10 odcinka :D Ale to dobrze, bo to mnie to trafia :D
OdpowiedzUsuń