Pages

środa, 12 listopada 2014

9. Gasnąca gwiazda

Dzisiaj trochę smutno będzie, ale małe pocieszenie: ta historia się jeszcze nie kończy :)
_________________

Nie miałam odwagi. Nie mogłam tak po prostu podejść do niej i powiedzieć jej o przeszłości. Zresztą przypuszczam, że i tak by nic do niej nie dotarło. Była zakochana. Aż za dobrze znałam ten stan. Cieszyłam się i trochę jej tego zazdrościłam. Sama chciałam, żeby był przy mnie jej ojciec. Może wtedy nie wydarzyłoby się to wszystko...

Czas mijał. Metalia stawała się coraz potężniejsza. Jednak ani Serenity, ani Endymion zdawali się tego kompletnie nie zauważać. Większość czasu spędzali razem odkrywając sekrety ziemi, księżyca i swoje. Wiedzieli, że nie wolno im było tego robić. Cóż, było już za późno na to. Przepadli... Selena starała się ich chronić. O ile na księżycu było to w miarę łatwe, o tyle na ziemi już nie. Przez pewien czas wahała się czy nie dać Serenity srebrnego kryształu. Jednak kiedy tylko spojrzała na nią, wiedziała, że ten czas jeszcze nie nadszedł. Ku przerażeniu Seleny, córka zawiązała dość bliską przyjaźń z Beryl, siostrą Endymiona. Już wcześniej czuła, że nie można jej ufać. Teraz przy świetle prowadzonych przez nią obserwacji, wiedziała, że kieruje nią Metalia.

Przemilczenie było moim największym grzechem. Po raz kolejny wiedziałam o zagrożeniu. I po raz kolejny zamiast z nią porozmawiać, dałam jej szlaban. Oczywiście jak można było się tego spodziewać Serenity się zbuntowała. Oczywiście przewidująco zdezaktywowałam wszystkie portale. Wszystkie, poza jednym. Nie wiedziałam o róży. W każdym razie, kiedy wróciła z kolejnej eskapady, zabrałam ją jej. Wybuchnęła płaczem. Wiedziałam, że będzie jej ciężko, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam ją chronić. Nie mogłam stracić jej tak, jak jej ojca... Tymczasem zbliżały się jej urodziny. Na przeprosiny postanowiłam wydać wielki bal. Na tą jedną noc wszystkie portale stały się aktywne. Skąd mogłam wiedzieć...

Nie tak to miało wyglądać. Oczywiście był wielki bal, piękna muzyka, setki gości i tona prezentów. Oczywiście był i Endymion. Na tą noc Selena postanowiła przymknąć oko. W końcu było to święto jej córki. Jednak Endymion był zaniepokojony. Kiedy zapytała go o co chodzi, powiedział, że martwi się o swoją siostrę. Selena wiedziała, dlaczego. Jednak nie mogła nic zrobić. Postanowiła nie siać paniki, jednak przekazała wojowniczkom, żeby były czujne jak nigdy dotąd. Tylko na chwilę straciła Serenity z oczu. To wystarczyło żeby rozegrał się największy dramat w jej życiu...

Kiedy usłyszałam krzyk Serenity już wiedziałam. To, czego najbardziej się obawiałam stało się faktem. Moja nieświadoma niczego, oczywiście z mojej winy, córka patrzyła jak jej ukochany ginie z ręki jego własnej siostry. Pobiegłam tam od razu. Było już jednak za późno. Przez łzy widziałam tylko jej śnieżnobiałą suknię poplamioną krwią. Jej krwią. Krzyk, który wydobył się z mojego gardła sprawił, że Beryl jakby na chwilę się ocknęła. Zbyt krótka była to chwila. Metalia była zbyt potężna. Nie miałam wyjścia. Dookoła mnie leżały ciała zbyt wielu drogich mi osób. Przywołałam całą moc srebrnego kryształu. Wiedziałam, że przypłacę to życiem, ale nie miałam wyjścia. Jak się okazało moja moc ją tylko zapieczętowała. Jeszcze zanim zapadłam w sen, postanowiłam wysłać Serenity do kraju jej ojca, gdzie miała się odrodzić. Miałam nadzieję, że odnajdą się, a pamieć o przeszłości do niczego im nie będzie potrzebna. I jak można było to przewidzieć tu również się myliłam...


2 komentarze:

  1. Znowu będę miała wrażenie, że posądzą mnie o zgapianie od Ciebie :P No ale dobrze, że moja Beryl siostra Enydmiona była nieco wcześniej niż Twoja Beryl siostra Endymiona :P

    Przy czym u mnie nie ma Metalii xD xD

    Fajnie :D Naprawdę podoba mi się ten punkt widzenia ^^

    To jest już dziwne, bo ja kilka razy dziennie sprawdzam Twojego bloga (inne też) czy nie ma czasem rozdziału gdzieś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cały czas mam wrażenie, że już niedługo poznamy ojca Serenity ;), może jednak będzie potrzebować jego pomocy na ziemi...
    Bardzo ciekawie to napisałaś. Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń