Zgubiły ją. Mars nie mogła w to uwierzyć. Ciągle zastanawiała się jakim cudem ją zgubiły... Że nie uciekła sama, to wiedziała na pewno. Pojawiło się natomiast pytanie z kim uciekła... Phobos i Deimos nie wiedziały. Pozostało już tylko czekać na wiadomości od Wenus. Ona i Jowisz przeczesywały każdy skrawek ogrodu, parku i reszty Mare Selenitas. Jeżeli gdzieś się ukryła, to nie było siły, musiały ją znaleźć...
Siedziała w ciszy, którą nagle rozdarł przeszywający wszystko szloch. Bez namysłu pobiegła do salonu, gdzie zastała pochyloną nad czymś Królową. Obok niej stały Wenus i Jowisz. Wszystkie trzy płakały. Dopiero kiedy podeszła, wiedziała, co się stało. Na ławie leżała suknia księżniczki. Nie musiała o nic pytać. Biała suknia była mokra. Wyłowiono ją z jeziora... Ciała księżniczki jednak nie znaleziono. Zanim łzy przesłoniły jej widok, zobaczyła jeszcze nieśmiały uśmiech Luny, która szybko jednak przywołała na twarz rozpacz. Coś się nie zgadzało...Tylko co?
Patrzyła na siebie w wielkim lustrze. Moc Czarnego Kryształu gwałtownie spadała. Czuł to. Czuł również beznadzieję. Znaleziono suknię Serenity. Jej samej nie, ale wiedział, że wody księżycowego jeziora nieprędko oddadzą jej piękne ciało. Teraz, kiedy już jej nie ma, nie było dla niego żadnej nadziei. Tylko jak miał się pokazać na Nemesis? Jak miał powiedzieć swemu ludowi, że czeka go zagłada? W myślach przeklinał siebie. Gdyby tylko wtedy nie skłamał... Po policzkach spływały mu łzy...
Usagi zastanawiała się, dlaczego nie udało się im znów zamienić. Może dlatego, że trzymała za rękę Mamoru? Cóż, teraz nie miała jednak czasu na te dywagacje. Musieli jak najszybciej opuścić Księżyc. Na ziemi mieli większe szanse na bezpieczną kryjówkę. Czuła, że coś się stało. Słyszała krzyk, po którym nastała seria szlochów. Minako i Mako, lub jak je teraz nazywano Wenus i Jowisz. Popatrzyła na Mamoru, który tylko się uśmiechnął i wyszeptał "później". Tymczasem gnali na złamanie karku. Jeszcze tylko kilka kroków i znajdą się na bezpiecznej Ziemi. Zacisnęła dłoń na dłoni Mamoru i skoczyli...
Luna podeszła do siedzącej w kaplicy Kryształowej Wieży Królowej. Wiedziała, że jej może zaufać. Królowa trzymała na rękach białą suknię Serenity i wpatrywała się w witraż, na którym była Serenity i jej obrończynie. Usiadła obok. Przez chwilę się nie odzywała. W końcu położyła swoją dłoń na ramieniu królowej i wyszeptała:
- Serenity żyje...
Jakby Di poprosił o pomoc grzecznie i najlepiej oficjalnie to by ją otrzymał przecież... Oni nigdy nie myślą prawda? I wolą kombinować? To takie typowe dla pewnego rodzaju bohaterów ;) Sam jest teraz sobie winny że namieszał i nikt inny :P
OdpowiedzUsuńLuna jest fajna :D Podoba mi się, że pomogła i zrozumiała ^^ No i powiedziała królowej, ciekawe jak ona zareaguje.
To w następnym rozdziale może napiszesz co tam słychać w teraźniejszości na Ziemi :P :P Jestem ciekawa jak Endymion się odnajduje w skórze Mamoru xD haha xD
świetny rozdział i czekam na więcej :) fanka 12
OdpowiedzUsuń