Pages

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 42

Rei poszła do siebie. Lily się uśmiechnęła. Odzyskała obie przyjaciółki. Nie mogło być lepiej. Teraz pozostało czekać na jedno. Kiedy Margareta odzyska pamięć, będą mogli zacząć nowe życie.  Gdyby tylko mogła wypełnić tą dziurę w swojej pamięci... Miała jakieś mgliste pojęcie o tym, co robiła przez rok przed balem. Wiedziała, że wtedy spotkała Endymiona, ale też bardzo oddaliły się z Margaretą. Jakby ktoś je wtedy odseparował... Z zamyślenia wyrwało ją głośne stukanie do drzwi. Nie spodziewała się nikogo. Ociągając się poszła otworzyć. Po drugiej stronie stał zziajany Yaten. Lily przypatrzyła mu się uważnie. Zauważyła w jego oczach jakieś niesprecyzowane pytanie. Dopiero po kilku minutach, kiedy trochę ochłonął zadał je:
- Lily, czy pamiętasz może okres, tak na rok przed zagładą Srebrnego Milenium?
Milczała. Nie wiedziała, co ma mu właściwie odpowiedzieć. Patrzyła mu prosto w oczy. W końcu nie przeciągając odpowiedziała:
- Mam jakieś niejasne wspomnienia z tamtego okresu. Nic, co by ułożyło się w jakąś spójną całość... Jakieś pojedyncze obrazy, uczucia, ale żadnych szczegółów. Zupełnie jakby... - nie dokończyła, bo przerwał jej Yaten.
- Jakby ktoś wymazał Ci pamięć... - zamknął oczy i westchnął. - Szkoda, że nie pamiętasz... Może gdybyś pamiętała, wtedy byłoby nam jakoś łatwiej, lżej...
- Wam? Czyli komu? Co wyście znowu zrobili? - zapytała nic nie rozumiejąc.
- Mi i Seyi. Nie, to nie ma nic wspólnego z teraźniejszością, to wydarzyło się w przeszłości i nie daje nam teraz spokoju...
Yaten chciał już wyjść, ale Lily go powstrzymała. Cały czas patrzyła mu prosto w oczy.
- Powiedz mi, co wyście wtedy zrobili. - widząc wahanie w jego oczach dodała. - Wolę najgorszą prawdę niż kłamstwo.
Yaten westchnął i opuścił wzrok. Nie miał odwagi jej tego powiedzieć wprost, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia. Szeptem wydusił z siebie:
- Zhańbiliśmy was. Ja Margaretę, Seyia Ciebie. Niedługo później dosięgła nas klątwa Eos. Wszystko odeszłoby w zapomnienie, gdyby nie jedno - podejrzewam, że tak długa luka w pamięci mogła być spowodowana jednym... - popatrzył na nią wymownie, po czym skierował się w kierunku drzwi.  - Jeżeli byś sobie przypomniała to daj mi znać. Proszę. - po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Lily siedziała jak wmurowana. Pojedyncze zdarzenia powoli zaczynały się układać w całość. Teraz już wiedziała, dlaczego Seyia patrzył na nią z jakimś popłochem. Tamto zauroczenie przystojnym wojownikiem... Były wtedy z Margaretą i Olivią na Kimnoku. Odbywało się wtedy przyjęcie zaręczynowe króla i Olivii. Bal, którego nigdy nie zapomni. Wtedy zamieniły się z Margaretą sukienkami i biżuterią. Mogły to zrobić, bo Lily nie miała ze sobą Łzy. Starały się trzymać możliwie blisko siebie, ale jednocześnie być w cieniu na tyle, że nie można było ich rozpoznać. Teraz wiedziała, że słono za to zapłaciły. Dwóch przystojnych wojowników od razu ich zauważyło. Trzeci z kolei zainteresował się Olivią. Kiedy tamta para ściągnęła na siebie wzrok wszystkich, one razem z towarzyszami wyszły niezauważone. Były wtedy tak naiwne, że wierzyły w każde czułe słowo, w każde zapewnienie. Później przyszła noc. Poranek z kolei odarł je ze złudzeń. Dotarło do nich, że byli tylko zabawkami. Gorzej, tym występkiem prawdopodobnie zaprzepaściły szanse na dobrą przyszłość. Ze wstydem opowiedziały wszystko matce. Ta z kolei wiedziała, że Eos nałożyła na nich klątwę. Sprawa odeszłaby w zapomnienie, gdyby nie jedno - były w ciąży. Obie. Teraz dopiero przypomniała sobie te drastyczne środki - odosobnienie, odseparowanie od siebie. Nie mogły dzielić trosk i radości. Oddaliły się od siebie. Lily w końcu nie wytrzymała. Pod osłoną nocy uciekła na ziemię. Chciała się ukryć, zapomnieć. Chciała zacząć życie od nowa. Nawet jako samotna matka. Wtedy po raz pierwszy spotkała Endymiona. Dał jej miłość. Nie przeszkadzało mu, że jest w ciąży z innym. Zakochał się w niej. Namówił ją również do powrotu na księżyc. Chyba tylko dzięki jego uczuciu udało mu się przetrwać. Ustalili z Królową Seleną, że po ich ślubie wychowają dziecko jej i Margarety. Minęły miesiące. W końcu nadszedł moment porodu. Urodziły tego samego dnia o tej samej godzinie. Obie dziewczynki. Jej córka miała miedziane włoski i błękitne oczka, natomiast Margarety niemal białe włosy i niebiesko - zielone oczy. Do ślubu miały przebywać w Elisionie. Georginis Selene Lunarisi. Mimo, że była pierworodna, Królowa odmówiła jej przydomka Serenity. Córka Margarety z kolei dostała imiona: Azalis Omnix Lunarisi. Nazywano je w skrócie Gisele i Aurora. Do tej pory pamiętała jej ciepło. I łzy, kiedy ją zabierali. Później była kwietny bal, na którym się zaręczyła, a miesiąc później pamiętny bal, po którym nic już nie istniało. Zastanawiało ją tylko, co się stało z dziećmi... Przecież one nie mogły tak po prostu zniknąć... Nie widząc innego wyjścia szeptem wypowiedziała słowa:
- Diano, ukaż mi prawdę...
Po chwili przed oczami Lily pojawiła się Diana, która bez słowa ją przytuliła.

Usagi czuła, że coś się dzieje. Zachowanie Seyi nie było normalne. Wiedziała,że coś przed nią ukrywa. Tylko co? Przeglądała właśnie mitologię. Szukała odpowiedzi napytania, które bała się zadać. Kiedy znalazła imię Eos, zatrzymała się na nim wzrokiem. Eos. Poranek, Jutrzenka, Aurora... Aurora? Coś jej mówiło to imię. Aurora... Te oczy o niespotykanym kolorze, te niemal białe włoski, ten cichutki płacz, zanim... Zanim jej nie przytuliła. Wspomnienia spłynęły do jej głowy z siłą wodospadu. Obrazy przewijały się, tworząc ciąg. Aurora, czyli Azalis Omnix Lunarisi, jak nazwała ją Lily. Później ją zabrali... Po twarzy Usagi spływały łzy. Nie wiedziała, co się z nią stało. To już trzeci raz, kiedy traci dziecko... Szloch wyrwał się z jej piersi. Nikogo przy niej nie było. Oddzielili ją od wszystkich. Historia lubi się powtarzać. Łkała długo. W końcu, kiedy zabrało jej łez postanowiła dowiedzieć się prawdy. Przywołała Dianę. Po chwili czuła, że się unosi. Sama nie wiedziała jak znalazła się obok Lily. Popatrzyły sobie w oczy i złapały się za ręce. Tak, jak kiedyś. To dodała im otuchy i sił na wysłuchanie Diany.

Przypomniała sobie. Saphir uśmiechnął się przebiegle. Gdyby miał te dwa przedmioty, które zabrała mu Petz, mógłby od razu przystąpić do ataku. Niestety, musiał kombinować. Cały czas zadawał sobie pytanie: jak ma skłonić wojowniczki do walki przeciwko księżniczkom. Odpowiedź przyszła nagle. Musiał je rozdzielić. Lily i Usagi posiadają razem niewiarygodną moc, natomiast osobno... Zaśmiał się. Nie wziął jednak pod uwagę, że Lily dysponowała całą mocą Srebrnego Kryształu, a Usagi posiadała kryształy każdej wojowniczki...

3 komentarze:

  1. Coraz ciekawiej się robi :)
    Ciekawi mnie tylko czemu zabrano Usie jej dziecko i zdecydowano, że wychowa je jej siostra.....
    Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam
    SereUsako

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział niesamowity aż łezka w oku się pojawiła no i tak pacząc na to opowiadanie to najbardziej szkoda mi Usy bo to ona mimo wszystko najbardziej cierpi zwłaszcza że jak widać to już po raz trzeci traci dziecko najpierw Chibiusę potem znika Chibi a teraz przypomina sobie że w przeszłości też odebrano jej dziecko i że na dodatek ma je wychowywać Lilly pytanie czemu ona a nie Usa ? nie trzymaj więc nas zbyt długo w niecierpliwości i pliiiiiiiis o kolejny rozdział :))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
    i tak doprowadzisz mnie do grobu :P
    postawa Endymiona cudowna ^^

    OdpowiedzUsuń