Pages

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 4

Popatrzyła na staruszka jak na idiotę. Fakt, że trzymał ja za rękę nie ułatwiał jej sytuacji. Miała wrażenie, że jest w jakiejś ukrytej kamerze. Nerwowo skubała swój długi warkocz, częściowo upięty na głowie. Jednak kolor i wyraz tych oczu... Miała wrażenie, że już gdzieś je widziała, ba, że bardzo dobrze zna ich właściciela...

Taichi miał problem. Udało mu się znaleźć dwie osoby, których potrzebował. Pytanie, co miał zrobić z pozostałymi... Cóż, zastanowi się nad tym później. Teraz miał dużo poważniejszy problem. Pilnie potrzebował klawiszowca. Jednak tego na horyzoncie nie było... W pewnym momencie Taichi usiadł przed instrumentem i zaczął grać... W pustym jeszcze studio popłynęły takty "Nagareboshi he". A może to przeznaczenie? - pomyślał. W końcu w ciągu trzech godzin nie znajdzie klawiszowca, który znałby większość utworów "Trzech Gwiazd"...

Ines była rozczarowana. Podświadomie wiedziała, że jej nie wybrano... Słyszała, jak śpiewają pozostali i straciła całą pewność siebie. Może Isa miała rację? Może rzeczywiście nadawała się tylko do śpiewania na rodzinnych uroczystościach i w kościele? Nagle usłyszała piękna muzykę skrzypcową. Dziewczyna, chyba miała na imię Meg, Grała "Memory" z jej ulubionego musicalu "Cats". Od razu zaczęła nucić słowa piosenki. Na ten sam pomysł wpadła chyba Daria. Ostatecznie obie ją zaśpiewały. Zdziwiło je, jak ich głosy współbrzmią i uzupełniają się. Meg chyba też coś wyczuła, bo zagrała jeszcze jeden kawałek, a później następne...

Zarówno Dario, jak i Dima nie mogli przestać myśleć o tej długowłosej blondynce. Zaskoczyła ich u niej zanjomość tak wielu języków obcych.Dario mógł przysiąc, że była Włoszką, natomiast Dima sądził, że jest Rosjanką. Mówiła w ich językach płynnie i czysto, kompletnie bez jakiegokolwiek obcego akcentu... Stella, bo tak miała na imię była Szwedką. Coś jednak było w niej znajomego. Było to coś, co kazało im za wszelką cenę się do niej zbliżyć. Tylko jak?

Rozpoczęła się próba. Przypominała drogę przez mękę. Najpierw Taichi oznajmił im, że nagrają singla. Miała nim być piosenka "Todokanu Omoi". No i zaczęły się schody. Jonas stwierdził, że musi się jej nauczyć, bo usłyszał ją dopiero pierwszy raz. Semen z kolei poprosił o przetłumaczenie tekstu, bo chce wiedzieć, o czym ma śpiewać. Taichi odetchnął głęboko, po czym zlecił tłumaczenie. Następnie wróciła kwestia języka. Zarówno Jonas, jak i Semen mieli problemy z opanowaniem japońskiego tekstu. Kiedy w końcu zaczęło się nagranie, okazało się, że każdy z nich ma swoje indywidualne podejście do granego utworu. Po pięciu godzinach prób i błędów Taichi wyszedł ze studia z w miarę satysfakcjonującą wersją starego przeboju...

Stella usiadła w skądinąd znajomym dla niej salonie. Staruszek uśmiechnął się, po czym bez słowa podał jej album. Były w nim zdjęcia. Przedstawiały młodych ludzi. Teraz potrafiła ich wszystkich nazwać... Pamięć wróciła do niej jak bumerang wyrzucony w przestrzeń bardzo dawno temu...
_______________________________
Tym razem przed niczym nie ostrzegam, bo i tak nie ma to sensu... Co do tego opka, to jeszcze jakieś dwa rozdziały i epilog. Na więcej niestety w tym wypadku nie pozwala mi moje poczucie czegoś tam ;)

2 komentarze:

  1. nie jest tak źle :) no może nie wciąga tak jak SŁ ale ciekawi więc mimo wszystko warto przeczytać :) więc czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam i życzę duuuuuuużo weny :))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się, ze nie jest źle mimo że aż tak nie wciąga ale ciekawi. Ja sama mam mieszane uczucia co do tego :) Niby nic nie mogę zarzuć, ale no... I tak ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń