Pages

środa, 12 marca 2014

Rozdział 30

Zgodnie z życzeniem ogółu kolejny rozdział :) Krótki, ale mam nadzieję, że treściwy :)

Co do "Jeśli..." to będzie dokładnie tak, jak napisałam - dwa gnioty, zakończenie i w końcu zapomnienie w czeluści nowych postów. Do końca marca się z tym na szczęście wyrobię więc ze spokojną głową będę mogła wziąć się za "Promyka" ;)

I jak zwykle w tym miejscu miłej lektury życzę :)
_____________________________________________

Dafne siedziała sama. Mimo, że dzień był jasny, to w jej głowie kłębiły się ciemne myśli.Wszystko zaczynało jej się wymykać spod kontroli. Niewinny flirt z Taikim przerodził się w coś, co ją samą przerażało. Z drugiej strony miło było mieć się na kim oprzeć, mieć się komu wypłakać. Czuła, że z jego strony to coś więcej niż przyjaźń. Nie mogła i nie chciała tego odwzajemniać. Nie była aż tak wyrachowana, żeby zabierać ukochanego Ami. Ami. Nie była już tą zwariowaną Aquais, ale dalej widziała w jej oczach znajome iskierki. Może uda się jej odbudować to, co kiedyś je łączyło? Poczuła, że obok niej ktoś siada. Poczuła znajomy zapach. Diamand. Mimowolnie się odsunęła. Jeszcze on. Kolejny problem na jej liście. Coś ją równocześnie od niego odpychało, jak i ciągnęło w jego kierunku. Sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Siedzieli już tak od pół godziny. Zabawne. Czuła się bezpiecznie, zupełnie jakby... Czyżby się zakochała w tym, tym... Sama nie wiedziała jak ma go nazwać. Czyli kolejny problem na jej liście...

Diamand myślało kilku rzeczach na raz. Zastanawiał się, jak ma powiedzieć Dafne o swoich uczuciach, jak ma ją prosić o pomoc w uratowaniu Nemesis. Myślał też o przeszłości. Nie mógł znieść tego, że jego rodzony ojciec przez cały czas go okłamywał. Kochał to rodzeństwo, które do tej pory miał. Ale jak pomyślał, że kiedyś prawie zabił swoje rodzone siostry... Widział, że Dafne też intensywnie myśli. Mógł jedynie przypuszczać, że już zastanawia się, jak ma uciec. Cóż, jeżeli tak postanowi, to jemu już niewiele zostanie... Póki co siedział obok niej i milczał. Choć tak próbował jej udowodnić, że jest godzien jej zaufania...

Lily uśmiechała się pod nosem. Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Teraz mogło być już tylko lepiej. Zrobiła szybki przegląd biżuterii. Łza jak zwykle wisiała na jej szyi. W uszach miała kolczyki w kształcie różyczek, które dostała od rodziców na urodziny. Do kompletu był również wisiorek w takim samym kształcie. W pudełeczku niczym relikwie przechowywała kolczyki i bransoletkę, które miała na pamiętnym balu. W jej holenderskim mieszkaniu była również suknia, którą miała wtedy na sobie. Nie było tylko pierścionka... Pamiętała, że kiedy ocknęła się na gruzach pałacu już nie miała go na palcu. Jakby się rozpłynął w powietrzu... Westchnęła. Nic jej go nie zastąpi, ale również miała świadomość, że gdyby go wtedy nie miała na palcu, prawdopodobnie nigdy nikt by się o niej nie dowiedział... Tak pochłonęły ją te myśli, że nie zauważyła, kiedy Mamoru wrócił do domu. Nie zauważyła ani jego miny, ani pokaźnego bukietu róż, które trzymał w dłoni. Dopiero jego cichy szept przywrócił ją do rzeczywistości.
- Co robisz kochanie? - zapytał patrząc nad jej ramieniem na pudełeczko z biżuterią.
- Nic takiego... Po prostu sprawdzam czy... - nie dokończyła. Była zaskoczona. Przed nią klęczał mężczyzna jej życia, w rękach trzymał bukiet czerwonych róż, a minę miał jak szczeniak podczas deszczu. Parsknęła śmiechem i wzięła róże. Już miała iść wstawić je do wazonu, kiedy Mamoru zadał jej pytanie:
- Lily, czy zostaniesz moją żoną?
Z wrażenia usiadła. Wargi poruszały się nieświadomie. Chciała coś powiedzieć, ale jakby zabrakło jej nagle słów. Przed oczami miała podobną scenę, z tym, że wtedy od razu rzuciła mu się w ramiona. Teraz tylko wyjąkała:
- Tttak...
Po chwili znalazła się w jego ramionach. Dalej była w szoku, ale rejestrowała każde jego słowo i każdy gest. Nie odpowiadała. Nie mogła wydusić choćby monosylaby. Dopiero, kiedy na jej palcu znalazł się pierścionek powiedziała:
- Skąd pamiętałeś? Przecież... - na jej palcu lśnił identyczny pierścionek, jak tamten, który przepadł.
- Pamiętam, jak go kiedyś opisywałaś. Zobacz, jest kamień słoneczny i księżycowy. Nie udało mi się zdobyć jedynie Złotego Kryształu, ale symbolizuje go ten złoty szlak pomiędzy kamieniami. Ten pierścionek jest symbolem miłości, która przetrwała zawieruchy przeszłości. Natomiast ten - wsunął na jej palec pierścionek z akwamarynowym serduszkiem otoczonym kolorowymi kamykami - jest symbolem naszej przyszłości...
Lily była zbyt wzruszona, żeby cokolwiek powiedzieć. Popatrzyła w jego oczy. Późnij połączył ich pocałunek.

3 komentarze:

  1. Witaj :)
    Na wstępie, bardzo fajny rozdzialik, taki lekki, łatwy i przyjemny, a z drugiej strony - pełen głębi i innych emocji.
    Super opisałaś rozterki Dafne i Diamanda.
    Scena oświadczyn - bezcenna :)
    Czekam na ciąg dalszy
    Życzę weny :)
    SereUsako

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super i już się bałam że Dafne ucieknie jak zobaczy Di ale jednak nie i dobrze może wreszcie jakoś uda im się dogadać i ułożyć razem wspólne życie ? trzymam za nich kciuki :)))) pozdrawiam i czekam na więcej :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne :) jestem ciekawa jak to się dalej porozowija :)

    wybacz krótki koemtarz ale z 40 stopniami gorączki i parującym mózgiem nie da się więcej...

    OdpowiedzUsuń