Krótko, bo jakoś mnie wena opuściła... Nic sensownego mi się w głowie nie układa, no i wychodzi, jak wychodzi... Powiem, że zaczęłam pisać kolejny rozdział "Jeśli..." no i po pierwszych dwóch zdaniach drugiego akapitu siadło :/ Mam nadzieję, że wróci szybko (wena) i wrócę do swojego rytmu ;)
Tymczasem miłej lektury życzę :)
PS. Marta, nie słodź. Może i było ciastko, ale zamiast bitej śmietany miało zakalca. Takiego malutkiego (choć mówią, że z zakalcem są najlepsze ;)).
_______________________________________________
Takiej Olivii nie widzieli nigdy. Bali się cokolwiek powiedzieć, ba, bali się choćby ruszyć. Czekali w niepokoju na to, co miało nastąpić. W końcu, po nieznośnie długiej chwili Olivia przemówiła pozornie spokojnym tonem:
- Może byście tak doprowadzili siebie i mieszkanie do stanu używalności? Musimy porozmawiać. Poważnie. Wszyscy. - uziemiła wzrokiem wycofującego się Diamanda.
- Ja też? - zapytał niepewnie srebrnowłosy.
- Jak wszyscy, to wszyscy. - Olivia spojrzała na wiszący w kuchni zegar. - Za pół godziny widzę i porządek, i was w komplecie. Nie żartuję.
Minako postanowiła pobiegać. Mimo, że wybierała się na trening - była przecież siatkarką, musiała gdzieś wyładować nagromadzoną energię i frustrację. Do tej pory funkcję katalizatorów spełniali Artemis i Usagi. Teraz, kiedy oboje byli zajęci swoimi sprawami, musiała znaleźć inne ujście. Biegała po parku już od dobrej godziny, kiedy coś przykuło jej wzrok. Oczy. Te same, które widziała ostatnio w każdym swoim śnie. Zatrzymała się i stała jak wryta wpatrując się wprost w oblicze mężczyzny ze snu. Wiedziała już jak ma na imię. Podszedł do niej i bez słowa wyciągnął do niej dłoń. Przyjęła ją i jak zahipnotyzowana podeszła do niego. Powoli wziął ją w ramiona. Poczuła dobrze znany sobie zapach.
- Kuznite - cichutko wyszeptała. W jego oczach zobaczyła iskierki. Zawsze tak reagował, kiedy coś sprawiło mu radość. - Kunzite... - powtórzyła.
- Dea... - uśmiechnął się. - Dea.
- Minako. Teraz mam na imię Minako. - poprawiła go.
- Minako... - powtórzył, po czym delikatnie ją pocałował. Mianko miała wrażenie, że czas wokół nich się zatrzymał...
Pół godziny później mieszkanie lśniło. Panowie też wyglądali przyzwoicie. Olivia wzięła tacę z dzbankiem herbaty i filiżankami, po czym ruszyła do salonu. Skrzywiła się widząc podobiznę Dafne na serwetce. Taiki usiłował ją zabrać, ale Olivia była szybsza. Wzięła ją i zgniotła w dłoniach. Szatym wydał pomruk niezadowolenia pomieszanego z frustracją, ale wzrok Olivii kazał mu zamilknąć.
- Możecie mi powiedzieć, co tak właściwie robicie? Chodzi mi o Ami, Minako i Usagi. Czy po to Lily dała wam te ciała, abyście sobie bimbali? - Olivia była wściekła.
- No... my właśnie... - Seyia próbował coś powiedzieć, ale wyraźnie mu to nie szło. Yaten i Taiki milczeli.
- Chłopaki, musicie wiedzieć, że zagrożenie jest coraz bliżej. Już niedługo czeka nas walka, która może odmienić wszystko. Musicie zbudować silną więź, taką, jak posiadają Lily i Mamoru. Seyia, nie możesz czekać w nieskończoność, aż Usagi się zdecyduje. Bądź mężczyzną. Gesty, nie słowa ją ostatecznie przekonają. Yaten, Minako potrzebuje przede wszystkim miłości. Wiem, że boisz się jej przyznać do tego, ale jeżeli tego nie zrobisz, stracisz ją. Taiki... Porównaj uczucia, te do Ami i do Dafne. Miłość i zauroczenie z chęcią pomocy. To nie jest to samo. Wierz mi, Dafne da sobie radę, Ami nie. Wiedzcie też, że pojawili się ich ukochani z przeszłości. Nie mówię tu o Usagi. Yaten, Taiki, jeżeli nie będziecie działać wystarczająco szybko, to możecie je stracić, a wtedy, to, o co tyle czasu walczyliście... - nie dokończyła widząc ich przerażone miny. Natychmiast rzucili się do drzwi. Kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi zwróciła się do Diamanda. - Zależy ci na Nemesis?
- Tak. Nawet w świetle tego, czego się wczoraj dowiedziałem, to ciągle jest mój dom...
Olivia milczała przez chwilę. Ciekawiło ją, czego się dowiedział Diamand, ale taktownie milczała. Po chwili jednak powiedziała:
- Wiem, jak traktowałeś Dafne. Ale to ona jest jedynym sposobem, aby uratować tą planetę. Chyba nie muszę Ci mówić, co masz robić...
- Nie musisz. Tylko zastanawiam się, jak mam zdobyć jej zaufanie... Tyle lat traktowałem ją ja pomiotło, a teraz mam starać się o jej względy...
- Tak, jak mówiła już Seyi. Nie słowa, lecz gesty. - Olivia się uśmiechnęła. - Dafne jest kluczem do wszystkiego. Walka, którą przyjdzie stoczyć nam wszystkim będzie bolesna dla wszystkich, a zwłaszcza dla Ciebie... Ale może w tym jest twoja szansa... - Olivia wstała i bez słowa ruszyła do drzwi, zostawiając Daimanda pogrążonego w myślach. Kiedy wyszła z jego ust dobył się cichy szept:
- Dafne...
Hej :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu uważasz, że rozdział Ci nie wyszedł, mnie tam się podoba :)
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu weny
SereUsako
no i już jestem z powrotem wreszcie klawiatura jest naprawiona i zrobiony komp więc mogę wreszcie nadrobić w czytaniu wszystkich blogów które śledzę :) co do rozdziałów no to widzę że Oliwia wzięła się ostro za chłopaków pytanie tylko czy nie jest już za późno ???? czekam więc na ciąg dalszy i pozdrawiam no i życzę duuuuuuuuuuuuużo weny bo z tego co widzę to ostatnio zaczyna ci jej brakować więc mam nadzieję że szybciutko do ciebie powróci :))) fanka 12
OdpowiedzUsuńnie wiem co Ci się tutaj nie podoba... serio... jest tak jak być powinno :)
OdpowiedzUsuńco do treści - tak czy siak jeśli chodzi o Minako wolę ją z Kunzite niż z Yatenem. Ami jest mi pod tym względem obojętna, chociaż jako tradycjonalistka... Sama wiesz :)
Coraz ciekawiej :D
Mówiłam już, że wątek Diamanda mi się szalenie podoba?
No wez Ika, jak mam nie slodzic jak piszesz take fajne rzeczy dla nas? Ja tak jak Twoja Nehelenia lubie cukier ale nie prosto z cukierniczki tylko do herbatki ;) O wlasnie biegne do sklepu kupic, bo mi sie skonczyl a zapowiada sie kolejny fajny rozdzial :D Marta
OdpowiedzUsuń