Pages

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 10

Obudził się jak zwykle o świcie. Jak zwykle z "trampkiem" w gębie. Przeciągnął się i chciał podejść do okna, kiedy zauważył, że nie ma nic na sobie. Przynajmniej do pasa. Spojrzał pod koc. To, co tam zobaczył, spowodowało, iż nagle jego twarz zrobiła się buraczkowa.
- O kkurcze - mruknął, po czym zaczął szukać czegoś do ubrania. Znalazł pierwsze lepsze spodnie i wciągnął je. Bez większych wstępów wstał i poszedł do łazienki. Tam przy świetle dokładnie zlustrował wszystkie zmiany. Włosy jak zwykle brązowe, ale już bez długiego kucyka, który jakby wyparował. Pierś idealnie męska, wyrzeźbiona i... owłosiona. Wolał nie patrzeć na nogi. Przeciągnął dłonią po policzku i poczuł, że coś go drapie. Po dokładnym zlustrowaniu stwierdził, że ma zarost.
- No i słowo stało się ciałem Taiki. Masz, czego chciałeś... - powiedział do siebie myjąc zęby. Kiedy wychodził z łazienki zderzył się z wchodzącą tam osobą. Już chciał zapytać, czy nic się jej nie stało, kiedy popatrzył w jej oczy. Zatonął nagle w idealnej czerni. Przepadł. Nie mógł wyjąkać ani jednego słowa. Dziewczyna natomiast się uśmiechnęła i powiedziała:
- Jestem Dafne. To chyba twój pierwszy dzień jako mężczyzny. Przystojniak  z ciebie - mrugnęła do niego okiem.
- Jjjaa jestem Taiki - wyjąkał szatyn. - Tak, masz rację... przepraszam. - wykrztusił, po czym się ulotnił do salonu. Towarzyszył mu dźwięczny chichot. Dafne. Piękne imię. Nie mógł przestać o niej myśleć. Nic go nie ruszało, nawet zaskoczenie Yatena i zażenowanie Seyi. On po prostu cały czas myślał o Dafne.
- Ty, może byś tak się ubrał i ogolił, co? - Yaten szturchnął go z całej siły.
- Zakochałeś się, czy jak? - wypalił Seyia. Nie doczekali się odpowiedzi.
Zakochałem się? Czy to właśnie takie uczucie? Taiki wciąż patrzył w okno. Po chwili Seyia i Yaten usłyszeli tylko jedno slowo, lecz wypowiedziane z wielką delikatnością i czułością:
- Dafne...

- Co my teraz zrobimy Di? - zapytała spanikowana Emeraude. - Czarny Kryształ traci moc. Bez niego...
- Wiem Emi. Musimy odnaleźć Daglesis i odebrać jej Kryształ Nemesis. Jest tylko jedno "ale". Nie mamy pojęcia gdzie ona jest...
- Na pewno jest na ziemi. Po Silver Milenium zostały ruiny, zresztą i tak by tam nie mogła przeżyć, bo zniszczony został płaszcz atmosferyczny. - powiedział Rubeus. - Mogła zatem udać się albo do Margarety, albo, co jest bardziej prawdopodobne do Serenity.
Diamand natychmiast przywołał w myślach obraz księżniczek. Pierwsza, Serenity, była delikatna, ale jednocześnie miała tak wielką siłę, że od razu się w niej zakochał. Jeszcze wtedy, w Silver Milenium. Pamiętał ją również jak Neo Queen Serenity, mądrą i sprawiedliwą władczynię oraz matkę, która nade wszystko kocha swoją jedynaczkę. To jeszcze bardziej pogłębiło jego uczucia do niej. Margareta natomiast... Cóż też była piękna, jednak nie miała w sobie tego czegoś, co miała jej siostra. O ile wiedział, gdzie jest i jak nazywa się Serenity, o tyle o Margarecie nie wiedział nic.
- Wiem gdzie może być Daglesis. W Tokio. Znajdę ją. Na pewno. - po tych słowach odwrócił się i udał w kierunku wyjścia.
- Di, poczekaj. Ja idę z tobą. - Emi podążyła za nim. Diamand zatrzymał ją jednym gestem.
- Nie, Emeraude. Ty i Rubeus przejmujecie władzę tutaj. tylko wam ufam. - po tych słowach odwrócił się i wypowiedział formułkę teleportacji.

Czuła, że coś się zbliża. Wiedziała, że nie mają zbyt wiele czasu na rozmyślania i rozgrzebywanie starych spraw. Teraz najważniejszy był kryształ Saturna. Umówiła się z Margaretą w parku. O świcie. to gwarantowało im spokój i brak jakichkolwiek świadków. Kiedy dobiegła na miejsce, Usagi już czekała.
- Jesteś gotowa? - zapytała Lily.
- Tak. Chyba tak. - odpowiedziała Usagi. - Nie zmieniamy się?
- Nie. Tam, gdzie się przeniesiemy będziemy tylko obserwowały wydarzenia. W żaden sposób nie możemy na nie wpłynąć, bo diametralnie zmienimy przyszłość. Rozumiesz?
Usagi skinęła głową.
- Pierwsze miejsce, do którego się udamy to walka z Galaxią. Chwyć razem ze mną ten kluczyk i pomyśl o tym wydarzeniu. - powiedziała Lily. Kiedy Usagi to zrobiła wypowiedziała szeptem formułkę umożliwiającą podróż w czasie. Powietrze wypełniła mgła, w której zniknęły.

3 komentarze:

  1. To jest czaaderskie!! Czekam z niecierpliwością na kolejne części.

    Pozdro!
    ~ Halley S.

    OdpowiedzUsuń
  2. :D nie ma to jak rozdziały do nadrabiania :D uwielbiam tak lekko i przyjemnie napisane opowiadania... po prostu zazdroszczę i z przyjemnością czytam :D więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. no to Taiki wpadł :) a już myślałam że on chce być facetem ze względu na Ami czekam na więcej i pozdrawiam :))))))))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń