Imbryk. Wydawać by się mogło, że tak niepozorny przedmiot nie może skrywać nic cennego. W sumie mogę przyznać rację temu stwierdzeniu. Jednak jest coś, co łączy go z życiem. Jednak zanim o tym opowiem, pozwól, że naleję do filiżanki nieco naparu. Tak, masz rację. To jest esencja. Sens i smak. Istota rzeczy. Sama się czasem zastanawiam, co mnie skłoniło do tego, żeby samej stać się własnie taką esencją. Strach, rozpacz, czy może zwykłe tchórzostwo... Teraz to już nieistotne. Okazało się zresztą, że nie ja nią byłam. Ja tylko w pewien sposób przygotowałam ją do tego. Stanęłam wtedy odważnie przed swoimi lękami. Później wypadki potoczyły się szybko. Otrzymałam kolejną szansę, której już nie zmarnuję, a ten imbryk? Cóż... On mi przypomina, kim mam się stać. Jego cenna zawartość zaś jest tym, co muszę chronić. Esencja, to, kim jestem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz