Pages

wtorek, 23 grudnia 2014

4. Listen to your heart...

Ja sobie nie przypominam, żebym skończyła wątek z Nehelenią...

Dla spragnionych nagród kolejny konkurs.
Dwa z obrazków z wojowniczkami już się pojawiły. Które i gdzie?
Podpowiem, że jeden był tutaj, a drugi na Księżycowych.
Powodzenia ;)

Muzyka przewodnia tu.
___________________

Doskonale znała to uczucie. Ogarnęło ją niczym płomień i już nie chciało puścić. Serce biło jej w takim tempie, że omal nie wyskoczyło z piersi. Wystarczyło samo wspomnienie jego stalowych oczu, a czuła, że się rumieni... 

Wiedziała, że i pozostałe wojowniczki czuły to samo co i ona. Miały ochraniać Księżniczkę. Strzec jej przed wszystkim. No i zawiodły. Wszystkie, a najbardziej ona, ich przywódczyni. Teraz było za późno na cokolwiek. Wielkimi krokami zbliżał się jej urodzinowy bal, na którym miała zostać ogłoszona decyzja dotycząca jej przyszłości. Miał zostać przedstawiony jej narzeczony. Ona, wojowniczka Wenus jako jedyna była w pełni świadoma, że nie jest nim jej wybranek...

Biła się z myślami. Ilekroć chciała powiedzieć o tym Serenity, przypominała sobie radosną twarz jej matki oraz prośbę o dotrzymanie tajemnicy. Nienawidziła tego uczucia. Zwłaszcza, że widziała zagubienie księżniczki i jej niemą prośbę o choćby chwilę rozmowy. Z ciężkim sercem musiała za każdym razem odwracać wzrok. Doskonale ją rozumiała. Właśnie dlatego nie robiła nic, żeby przeszkodzić jej w spotkaniach z Endymionem. Ona sama zresztą też miała w tym wszystkim interes...

Po raz kolejny przemykała się pod murem zamku w kierunku ukrytej bramki. Wiedziała, że tam go znajdzie. Zawsze tam na nią czekał. Uśmiechnęła się. Nie tylko ona grzeszyła. Jej ukochany również był dowódcą. Strzegł Księcia ziemi. Doskonale pamiętała ich pierwsze spotkanie. Pełne rezerwy i ognia w oczach. Przy drugim już nie byli tak bardzo powściągliwi... Do tej pory rumieniła się na wspomnienie jego pocałunków, które niemal wypalały piętno na jej skórze... Cóż, w końcu miał do czynienia z wojowniczką, której patronem była Wenus. U niej było wszystko, albo nic...

Jak na skrzydłach podbiegła do niego. On również wiedział. To było jedno z ich ostatnich spotkań. Kiedy stanie się jasne, że Serenity nie jest przeznaczona Endymionowi, nie będą mogli się już spotykać. Jak ona tego nie chciała... Patrzyła mu w oczy, studiowała każdy zakątek jego twarzy, zupełnie,jakby chciała się go nauczyć na pamięć. W końcu położyła swoją głowę na jego piersi. Słuchała jego serca. Swojego nie mogła. Gdyby to zrobiła... Jego serce zaś obiecywało jej, że ta miłość przetrwa na wieki. Oboje wiedzieli, że nie będzie nikogo innego. Nigdy...

***

Stwierdzili, że jest masochistą. Lub w najlepszym wypadku chory psychicznie. Zadawanie się z wojowniczką Wenus? Boginią miłości? Cóż, on tak tego nie widział. Zresztą oni wcale nie byli od niego lepsi. Też nie widzieli świata poza swoimi wybrankami. Uśmiechnął się smutno. Już niedługo czeka ich wszystkich rozłąka. Będzie bolało. Nawet bardzo. Jednak zawsze gdzieś tam jest nadzieja. On ją miał.

Spotkanie z Wenus jak zawsze przebiegało według ustalonego porządku. Najpierw wybuch namiętności, a potem czas na refleksje i rozmowy. Wym razem ich nie było. Leżeli w milczeniu, chcąc zapamiętać i zatrzymać każdą z chwil spędzonych razem. Kiedy Wenus położyła mu głowę na piersi, chciał jej coś obiecać. Nie mógł jednak zdobyć się na wypowiedzenie choćby jednego słowa. Nie musiał. Jego serce zrobiło to za niego...


2 komentarze:

  1. A ja nie pisałam, że skończyłaś wątek Nehelenii :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak na Wenus i Kunzite wypada najbardziej "hot" ;)

      Usuń