Czekał na nią. Długo czekał. Był sam w jej mieszkaniu. Nie było w nim nawet Artemisa. Dzień zmienił się w wieczór, a później w noc. Minako nadal się nie pojawiała. Powoli zaczynał się martwić. Doszedł do tego również niepokój, że może ten srebrnowłosy koleś jednak nie rzucił swych słów na wiatr. Westchnął. Miał pewność, że ona coś do niego czuje. Coś bardzo mocnego. Niestety, nie miał pewności co do jej uczuć do tego drugiego. Lekko się uśmiechnął. Przypomniał sobie minę kolesia po przebudzeniu, kiedy spostrzegł, że leży nagi w sypialni. Kunzite przezornie usunął stamtąd wszelkie ślady bytności Minako. Podobnie szybko posprzątał całe mieszkanie. Z ich ubrań ułożył dość malowniczą ścieżkę od salonu do sypialni i usiadł w bokserkach na fotelu. Kiedy srebrnowłosy się obudził, napotkał czułe spojrzenie Kunzite. Kiedy sobie to przypomniał wybuchnął śmiechem. Tak czerwonej twarzy jeszcze nigdy nie widział. Koleś w ekspresowym tempie przywdział na siebie ubranie i ruszył do wyjścia. Przed drzwiami zapytał o Minako. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, odwrócił się. Rzucił ostre spojrzenie tymi kocimi oczami po czym powiedział "ja nie odpuszczę. Możesz być pewien, że nie oddam jej bez walki". Tak, to nie brzmiało przyjaźnie... Popatrzył na zegar. Było późno, jednak nie chciał wyjść, zanim jego ukochana nie wróci. Zanim z nią nie porozmawia...
Zeszły z niej emocje. Teraz wiedziała, że dość głupio się zachowała. Nie powinna była wychodzić z domu i ich zostawiać samych. Cóż, teraz tyko mogła się zastanawiać co się tam właściwie stało. Widok Yatena, który przekradał się tak, żeby go nie zauważyła był co najmniej dziwny. Kiedy spostrzegł, że go jednak zauważyła sprawił, że skulił się jeszcze bardziej i prawie biegł. Jego twarz miała odcień buraków. Nie zatrzymywała go. Sam jej powie, kiedy będzie na to gotowy. W jej głowie zaczęła jednak kiełkować pewna myśl, która wywołała u niej atak śmiechu. Już prawie wchodziła do bramy, kiedy na jej drodze stanęła ciemnowłosa dziewczynka. W jej oczach widziała, że dzieje się coś ważnego. Spojrzała jeszcze w rozświetlone okna mieszkania i poszła za Hotaru.
Cały czas zastanawiał się,jak to możliwe. Jak mógł nie zauważyć, że Serenity zniknęła. Nie było jej nigdzie. Szalał z niepokoju. Zupełnie nie wiedział, co ma zrobić. Trochę uspokoiła go Luna mówiąc, że zwoła wszystkie wojowniczki. Może i miała rację. Nie powinien panikować. Któraś na pewno wie, co się stało. Kilka godzin później do mieszkania weszło siedem kobiet i dziewczynka. Cztery z nich natychmiast rozpoznał. Wydawały się zdziwione nieobecnością Serenity. Podobnie jak dwie, których nie znał. One zaś wydawały się go rozpoznawać. Popatrzył pytająco na Lunę.
- Endymionie, nie możesz ich znać. W Twoich czasach były okryte tabu. Te dwie - tu wskazała łapką na blondynkę i jej nieodłączną towarzyszkę - To Haruka i Michiru. Wojowniczki Urana i Neptuna. Zaś tamte to Setsuna i Hotaru. Wojowniczki Plutona i Saturna.
Oczy Endymiona miały wielkość pięciozłotówek. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Nerwowo wyszeptał:
- Czy jej coś grozi?
Setsuna westchnęła. Wiedziała, że musi im wszystkim powiedzieć.
- Książę, Serenity jest w przeszłości. Dopóki ty jesteś tutaj, ona jest bezpieczna. Usagi ułożyła plan uratowania królestwa przed Diamandem. Muszą być tam obie. Gdybyś i Ty tam był, plan mógłby się nie powieść. Tęsknota nie pozwoliłaby jej na działanie. Ta misja jest bardzo niebezpieczna. Jednak Usagi da sobie radę. Ty Książę i wy - tu zwróciła się do dziewcząt - musicie za wszelką cenę bronić teraźniejszości przed zagrożeniem. Diamand jest teraz silniejszy niż wtedy, kiedy z nim walczyłyście.
- Na szczęście my też... - wyszeptała Rei. Po tych słowach wyszły. Została tylko Setsuna.
- Endymionie, Serenity urodziła córkę. - podała mu lusterko. Zamiast odbicia widział maleńką twarzyczkę okoloną jaśniutką czuprynką. Jej oczy były w kolorze fiołków. Zszokowany popatrzył na Setsunę. - Nie, ona jest Twoją córką. Serenity też tak wyglądała. Jednak Usagi postanowiła wykorzystać jej podobieństwo. Teraz rozumiesz?
Nie odpowiedział. Setsuna westchnęła i powoli poszła śladem swoich towarzyszek . Jednak zanim wyszła, włożyła mu coś do ręki. Z niedowierzaniem odkrył, że jest to biała maska...
No to odpowiedziałaś na moje pytanie :P
OdpowiedzUsuńWspółczuję Endymionowi, tak z dala od wszystkiego, nawet nie mógł potrzymać córki...
Mam nadzieję, że Mina wybierze koniec końców Kunzite (po ostatnim odcinku SM moje przekonanie do par czarodziejka-generał zyskało jeszcze mocniejsze podstawy ^^) Rozdział świetny i czekam na więcej ^^
bardzo ciekawy rozdział :) Endymion nie ma wyjścia i musi być z dala od tej walki mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuń