Wszyscy zastygli w oczekiwaniu na opowieść Diany. Ta jednak przytomnie zapytała o Margaretę.
- Diano, nie jesteśmy w Srebrnym Milenium - powiedziała Lily. - Nie mogę jej zawołać...
- Bzdury gadasz. Od czego masz kluczyk? Ściągnij ją tutaj. - powiedziała Diana.
- Nie wiem czy jest na to gotowa... Wiesz, ona kiedyś... - nie dokończyła widząc minę Diany.
- Już bardziej gotowa nie będzie... powiedziała i w tym samym momencie z piskiem podfrunęła do Mamoru. - Zabierzcie ode mnie tego stwora!
Lily spojrzała w kierunku okna. Zauważyła w nim dwie pary oczu. Roześmiała się.
- Diano, to tylko Luna i Atremis. Nic Ci nie zrobią...
- No nie. Znowu ta kocica - wycedziła przez zęby Diana.
- Wypraszam sobie - powiedziała Luna. - Wieki Cię nie widziałam Diano. Ale mam wrażenie, że pewne rzeczy się nie zmieniły... - kotka wskoczyła na fotel i zwinęła się w kłębek obok Artemisa.
- Cóż, zawsze działałyśmy sobie na nerwy... - mruknęła Diana, po czym zwróciła się do Lily. - No na co jeszcze czekasz? Albo ściągniesz tu Margaretę, albo sama będziesz szukała odpowiedzi...
Lily westchnęła i wyszła do sypialni. Ścisnęła kluczyk. Po chwili pojawiła się tam Usagi razem z Seyią. Oboje byli bardzo zaskoczeni. Usagi spojrzała pytająco na siostrę na co ta odpowiedziała:
- Nie teraz. Za chwilę się przekonasz o co chodzi.
Kiedy wyszły Diamand była jak porażony. Po raz pierwszy widział je razem. Po raz pierwszy zauważył ich podobieństwo... Za nimi wyszedł Seyia. Mamoru był trochę zaskoczony, ale przyjął go z uśmiechem. Wiedział, że Usagi podświadomie już wcześniej właśnie jego wybrała. Kiedy usiedli Diana zaczęła opowiadać...
- Działo się to w czasach, których nie możecie pamiętać. Kończyła się właśnie wojna pomiędzy ziemią a księżycem. Pokój udało się osiągnąć wyłącznie dzięki umiejętnościom dyplomacji Królowej Seleny. Nie może cie pamiętać waszego ojca. Został wygnany zanim jeszcze się narodziłyście. Podobnie stało się z Twoją matką Endymionie. Ta historia jest bardzo bolesna, ale nie da się jej inaczej opowiedzieć... Kiedy dobiegła końca wojna nic nie było takie samo. Królowa Selena postanowiła sama sprawować władzę w Srebrnym Milenium. Decyzje jej męża o mało nie doprowadziły do zagłady dwóch najważniejszych królestw w galaktyce. Wasz ojciec czuł się odsunięty, zwłaszcza, że zaczęto przygotowywać księcia Apollinisa do przejęcia władzy. Złość pomieszana z zazdrością doprowadziły do tego, że z kochającego się małżeństwa stali się sobie obcy. Królowa rządziła mądrze co jeszcze bardziej podsyciło w nim te uczucia. Uciekł na ziemię. Tam poznał piękną kobietę która z miejsca go zafascynowała. Pech chciał, że była to królowa. Ta obustronna fascynacja skończyła się romansem. Kiedy dowiedział się o tym król ziemi, chciał z zemsty ponownie zaatakować Srebrne Milenium. Nie dopuściła do tego Królowa Serenity. Razem postanowili skazać ich na banicję. Jenak nie okazało się to takie proste... Eva, matka Endymiona nie chciała odejść z pustymi rękoma. Zażądała Złotego Kryształu. Kiedy usłyszała odpowiedź odmowną zareagowała histerycznie. Uspokoił ją Lunaris, wasz ojciec. Uknuli plan. Pod osłoną nocy zakradli się do kaplicy, w której był przechowywany Kryształ. Niestety, przyłapał ich Helios. Kryształ wypadł z drżącej ręki Evy i rozprysł się na miliony kawałków. Znów uciekli, ale w zamieszaniu nikt nie pilnował dzieci. Eva weszła do pokoiku i przypatrywała się synom. Postanowiła, że dwuletni Endymion zostanie, zabrała natomiast ze sobą półrocznego Marca. Niezauważona wyszła z zamku i rozpłynęła się w mroku. Lunaris natomiast wrócił na księżyc. On również postanowił coś ze sobą zabrać. Wiedział, że Srebrny Kryształ jest we Łzie, która z kolei nie pozwalała się nikomu dotknąć. Zabrał więc ze sobą dwuletniego Apollinisa. Kiedy spotkał się z ukochaną postanowili gdzieś się schronić, ale żadna z planet nie chciała ich przyjąć. Zgodziła się dopiero księżna Maledis. Zamieszkali na Nemesis. Minęło kilka lat. Eva i Lunaris w międzyczasie zmienili imiona sobie i dzieciom: teraz nazywali się Preziosia i Lapideas. Chłopcom dali na imię Diamand i Saphir. Urodziły im się również bliźnięta - Rubeus i Emeraude. W późniejszym czasie przygarnęli również cztery sieroty, siostry Amasi. Nie wiedzieli jednak, co dzieje się na ziemi i księżycu. Tymczasem niemająca nadziei na dalsze potomstwo Królowa Serenity urodziła bliźniaczki, zawarto ponadto unię pomiędzy ziemią i księżycem, którą ostatecznie zatwierzdzić miał ślub Endymiona z jedną z córek Królowej. Kiedy w końcu te wiadomości doszły do uszu Lapideasa, wpadł w panikę podszyta żądzą zemsty. Wiedział, że Maledis posiada kryształ władający Nemesis. Zaufał również tworowi, zwanemu Mędrcem. Zabili Maledis i wydobyli z jej serca kryształ, zanim ten trafił do Dafne. Lapideas nie miał jednak sumienia mordować również jej córki. Uczynił z niej marionetkę - miała być wszędzie tam, gdzie była zapraszana. Była swego rodzaju twarzą Nemesis. Preziosia nazwała ich rodzinę Rodziną Czarnego Księżyca. Lapideas dość krótko zasiadał na tronie, ale stworzył Czarny Kryształ. Jego dzieło kontynuował Diamand, ale to Saphir wiedział wszystko o mechanizmach sterujących nim. Przed śmiercią zarówno Preziosia, jak i Lapideas wyrazili życzenie, aby zdobyć również Złoty i Srebrny Kryształ...
Diana przerwała i spojrzała na zgromadzonych wokół niej. Po twarzach Usagi i Lily leciały łzy. Były również wtulone w swoich ukochanych, jednak obie trzymały za ręce Dimanada. Na jego twarzy z kolei malował się szok i niedowierzanie. Pamięć z przeszłości wróciła. Seyia niewiele z tego rozumiał, natomiast Mamoru miał minę, jakby to do niego nie docierało. Diana tymczasem kontynuowała:
- Bracia mieli plan. Wiedzieli, że najprostsza droga do Srebrnego Kryształu wiedzie przez Serenity. Na Emeraude wypróbowali pewien specyfik, który doprowadzał do stanu jakby letargu. Poszli więc na bal, wykorzystując zaproszenie zabrane wcześniej Dafne. Udali się od razu do komnaty księżniczki. Nie przewidzieli jednak, że ma ona straż. Widząc, że nie mają żadnych szans, uciekli. Plan się nie powiódł. Później przyszła zagłada. Resztę wiecie.
Po tych słowach Diana chciała odejść, ale zatrzymała ją Lily swym pytaniem.
- Skąd w takim układzie podobieństwo Mariny i Diamanda?
- Kim jest Marina? - zapytała Diana. Lily pokazała jej zdjęcie. Po krótkim namyśle wróżka odpowiedziała: - Myślę, że tak jak i Diamand Twoja przyszła córka jest podobna do Królowej Seleny. Te same oczy, ten sam kolor włosów... Ty i Margareta oczy i włosy macie po ojcu, Apollinis jest z kolei podobny do niego fizycznie... Czy to już wszystko?
- Nie. - tym razem Usagi zabrała głos. - Chciałabym wiedzieć, dlaczego nie wiedziałyśmy nic o naszym ojcu i bracie aż do teraz?
- Margareto, Zarówno Królowa Selena, jak i król ziemi postanowili zaraz po ich banicji objąć to tabu. Z tym, że nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Tą tajemnicę zabrali ze sobą do grobu.
- To skąd w takim układzie ty o tym wiedziałaś? - warknął wściekły Mamoru.
- Jako duch opiekuńczy po jej śmierci musiałam poznać tą historię. Wiedziałam, że mi nie wolno, że łamię tabu, ale po prostu musiałam... Musiałam Wam to powiedzieć, zanim doszłoby do czegoś, czego skutki byłyby opłakane. - patrzyła zrezygnowanym wzrokiem po zgromadzonych dookoła niej. - Proszę, nie osądzajcie mnie. Jakbym jeszcze kiedykolwiek była potrzebna, to wystarczy, że wypowiecie słowa "Diano ukaż mi prawdę". Wtedy się zjawię. - Po tych słowach zniknęła.
Siedzieli patrząc na siebie. Żadne z nich nie miało odwagi jako pierwsze wykonać ruchu, czy powiedzieć choćby słowa. W końcu bijący za oknem zegar przypomniał im o upływającym czasie. Pierwszy wstał Diamand. Po wymamrotaniu krótkich przeprosin chciał wyjść. Niestety, tuż przy drzwiach uświadomił sobie, że właściwie nie ma dokąd pójść. Tu z nieoczekiwaną pomocą pospieszył Seyia oferując mu dalsze schronienie na jakiś czas. Usagi z kolei nie chciała być sama. Lily miała dwa wyjścia: albo przenocuje ją na kanapie, albo... odda jej na jakiś czas Lunę. Po krótkim namyśle wybrała to drugie. Złapała ją za rękę i z pomocą kluczyka przeniosła ją do domu. Sama z kolei położyła się obok Mamoru. Wiedziała, że i on nie może spać. Milczeli objęci. Dopiero przed świtem obojgu udało się zasnąć...
_____________________________________________________
Trochę wymęczony ten rozdział, no ale tak to jest, jak się pisze trzy (w sumie nawet cztery) posty na dobę ;) Mimo to życzę miłej lektury i błagam, nie pospieszajcie mnie, bo różne gnioty i zakalce będą...
PS. Marta - nie wiem. W moim odczuciu jestem z tym opkiem gdzieś w okolicy półmetka.
Gdyby jednak ktoś na wiedział, o którą Dianę mi chodzi poniżej zamieszczam obrazek :)
dobra już nie pośpieszamy :) a rozdział wyszedł bardzo ciekawy :) no i jak zawsze czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka12
OdpowiedzUsuńHejka, super Ci to wyszło. Nie spodziewałam się, że z Diamanada zrobisz brata dziewcząt, a z Saphira brata Mamoru. Jeszcze ten romans ich rodziców... hmmm. Nic tylko czekać na ciąg dalszy. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwiedziałam ze Saphir xD hihi xD są w końcu podobni :P
OdpowiedzUsuńno i tak jak mówiłam Diana i Luna się nie lubią - tylko zawsze jedno mnie ciekawiło... Dlaczego swoją córkę nazwała Dianą?
Jak ja uwielbiam takie romanse ^^ Ach pomieszane pomieszane, ale boskie :D
Ja nie poganiam, bo wiem jak jest :)